Zawodowa rodzina zastępcza o charakterze pogotowia to taka, w której przebywają dzieci do czasu wyjaśnienia ich sytuacji prawnej.
Przeczytaj także:Prezydent Bronisław Komorowski podpisał ustawę dotyczącą dzieci w zakładach opiekuńczo-leczniczych
W takim domu umieszcza się przeważnie nie więcej niż czworo maluchów. Malcy unikają pobytu w placówce, wychowują się w przybliżonych do domowych warunkach.
Po kilku tygodniach, miesiącach albo i latach przeprowadzą się z powrotem do rodziców, gdy ci przestaną pić, znajdą pracę, udowodnią, że dalej mogą zajmować się dziećmi.
Jeżeli tego nie zrobią, ich córki i synowie trafią np. do adopcji.
Czworo dzieci w domu
Rodziny działają na podstawie umowy podpisanej z miastem. To Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej nadzoruje pogotowia rodzinne.
- W Bydgoszczy działało sześć takich rodzin - mówi Renata Dębińska, dyrektorka MOPS. - W większości wychowywało się po czworo dzieci. Liczba tych rodzin prawie jednocześnie zmalała nam do trzech.
Prowadzący je sami zrezygnowali. I to nie z powodów finansowych. - Dostawali po 2-2,5 tysiąca pensji miesięcznie, a do tego po około tysiąc złotych na każde dziecko - dodaje pani dyrektor.
O brak doświadczenia też nie chodziło. - Pogotowia, które musieliśmy rozwiązać, funkcjonowały po około 10 lat - zaznacza dalej Dębińska.
O co więc poszło? - Prawdopodobnie o "wypalenie zawodowe" - określa jedna z pracownic socjalnych, która na co dzień ma do czynienia z pogotowiami rodzinnymi. - Wiemy, że to niełatwe zajęcie. Coraz trudniejsze dzieci trafiają do rodzin. Małoletni mają zaburzenia. Buntują się, próbują uciekać. Zastępczy opiekunowie nie dają sobie rady z wychowankami.
Wizyta mamy i taty
Porządek burzą też biologiczni rodzice... To znaczy? O tym czytaj w dzisiejszym papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »