https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Liczy się metka

Tekst i fot. Andrzej Bartniak
W gminie Świecie tylko w jednej szkole rodzice opowiedzieli się za mundurkami. Czy to znaczy, że fartuszki całkowicie pójdą w niepamięć? Niekoniecznie. Decyzja w tej sprawie należy do rodziców, może za rok uznają, że noszenie szkolnego uniformu to zaszczyt.

Takie przeświadczenie budowane jest w Szkole Podstawowej w Grucznie, jedynej placówce w gminie Świecie, gdzie nadal noszenie czerwonej koszulki polo lub granatowej bluzy jest obowiązkiem. Tak zadecydowali rodzice. - Oczywiście były też głosy sprzeciwu, ale stanowiły one niewielki odsetek w porównaniu z poparciem dla utrzymania stroju, który w naszym przeświadczeniu jest powodem do dumy - podkreśla Brygida Klimczak, pedagog w SP Gruczno. - Po pierwsze, dzieci wyglądają schludnie. Po drugie, wyróżniają się w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Uczniom w Anglii czy Japonii nigdy nie przyszłoby do głowy, że noszenie mundurka czyni je w jakimś stopniu gorszymi. Wręcz przeciwnie. Każdy z dumą nosi barwy swojej szkoły. Chodzi nam o ten sam efekt.

Liczy się metka

Waldemar Fura, odpowiedzialny za oświatę w gminie Świecie, nie kryje, że tak gremialna niechęć do fartuszków jest dla niego zaskoczeniem. - Byłem przekonany, że przynajmniej w połowie szkół pozostaną - mówi Fura. - Stało się inaczej. To oznacza, że znowu wróci problem gołych brzuchów i przesadnych dekoltów gimnazjalistek.
Chociaż w ocenie kierownika, znacznie ważniejsze było to, że jednolity strój zacierał nieco różnice między dziećmi z biednych i bogatych rodzin. - Wiem od pedagogów, że ten problem narasta - zauważa Fura. - Młodzi ludzie coraz częściej czują się wyobcowani, dlatego że nie stać ich na markową, a tym samym drogą odzież, jaką noszą ich lepiej sytuowani rówieśnicy.

Trzymamy się przepisów

Jeszcze innych argumentów dla zachowania mundurków użyto w Szkole Podstawowej nr 2 w Nowem. - Gdy w większości szkół zapadały decyzje, nie było jeszcze zapisów zezwalających na "zrzucenie" fartuszków - mówi Wacława Gełdon, dyrektor SP 2 w Nowem. - Jednak najciekawsze w dyskusji u nas było zdanie wypowiedziane przez jednego z ojców: "Jeżeli będziemy co roku zmieniać zdanie, dzieci przestaną nas szanować." W mojej ocenie, trudno o lepsze podsumowanie zamętu, jaki powstał wokół mundurków.
Jak podkreśla dyrektorka, powszechna aprobata dla stroju bierze się również stąd, że projekt zaproponowała jedna z mam. - Spotkał się on z autentycznym uznaniem - tłumaczy. - Łatwiej przekonać ludzi do rzeczy, które nie zostały im narzucone. Poza tym, są one bardzo trwałe, nie ma więc problemu aby jeden fartuszek służył dłużej niż rok.
Tak się zresztą dzieje, bo wielu kończących naukę w podstawówce pozostawiło uniformy. Wyprano je, wyprasowano i teraz są rozdzielane tym, których nie stać na nowe.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska