Liverpool w tym sezonie przegrał do tej pory tylko jeden mecz - właśnie pierwsze spotkanie z Napoli. Dziś obrońcy tytułu byli zdecydowanym faworytem, lecz Napoli pokazało, że kryzys, w jaki zespół popadł na początku rozgrywek Serie A, nie musi przekładać się na Ligę Mistrzów. W pierwszej połowie goście objęli prowadzenie, gdy Dries Mertens urwał się obrońcom, doszedł do długiego, prostopadłego podania od Di Lorenzo i z ostrego kąta pokonał Alissona.
Była to jedna z niewielu okazji na gola dla włoskiego zespołu. Liverpool częściej utrzymywał się przy piłce, atakował, na Anfield Road wrzało, lecz w pierwszej połowie Alex Meret musiał wykazać się tylko raz, broniąc strzał Jamesa Milnera. Dużo częściej musiał za to wychodzić do dośrodkowań i łapać kolejne dorzucane piłki.
W drugiej połowie Liverpool dominował praktycznie bez przerwy. Dwie świetne okazje miał Roberto Firmino - za pierwszym razem piłkę z linii bramkowej wybił Kalidou Koulibaly, za drugim Brazylijczyk nie trafił w bramkę. W końcu "The Reds" wyrównali, gdy z rzutu rożnego dośrodkował Milner, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Dejan Lovren. Kompletu punktów drużynie Juergena Kloppa zgarnąć się jednak nie udało, a broniące się Napoli wyszarpało remis.
Piotr Zieliński rozegrał 85 minut - w pierwszej połowie Polak widoczny był głównie w defensywie, w drugiej próbował się urywać lewą stroną, ale szybko był podwajany i nie mógł przebić się przez obrońców.
Po remisie 1:1 Liverpool wciąż jest pierwszy w grupie E, a Napoli zajmuje drugie miejsce. W grze o awans nadal jest też Red Bull Salzburg, który wygrał 4:1 z Genkiem i wciąż może nawet wygrać fazę grupową.
Piłkarz meczu: Kalidou Koulibaly
Atrakcyjność meczu: 6/10
Trener SSC Napoli: Powoli zaczynamy zostawiać kłopoty za sobą. Drużyna żyje i wiem, że możemy spisywać się lepiej także w rozgrywkach ligowych
Lobowanie głową albo w stylu Zlatana. 15 najładniejszych bra...
