Rok po odpadnięciu na Anfield Road w fazie grupowej Napoli w końcu się zemściło na Liverpoolu. Podopieczni Carlo Ancelottiego pokonali we wtorek obrońców tytułu 2:0 dzięki bramkom Driesa Mertensa z rzutu karnego i Fernando Llorente w doliczonym czasie gry. Dla Hiszpana był to również rewanż za przegrany finał Ligi Mistrzów w Madrycie. W drugiej połowie na boisko wszedł Piotr Zieliński.
Szczęścia nie miał też w swoim debiucie trenerskim w Europie Frank Lampard. Najpierw w 16. minucie kontuzji doznał jego ulubieniec jeszcze z czasów Derby County Mason Mount, a w 74. minucie trzy punkty Valencii zapewnił Rodrigo. W końcówce The Blues mieli szansę na uratowanie punktu, ale jedenastki nie wykorzystał rezerwowy Ross Barkley.
Za to w Dortmundzie Borussia bezbramkowo zremisowała z Barceloną. Mecz na ławce rezerwowych rozpoczął Leo Messi, ale nawet jego wejście nie pomogło tego dnia Dumie Katalonii. Co więcej podopieczni Ernesto Valverde mogą mówić o wielkim szczęściu - rzut karny Marco Reusa obronił jego klubowy kolega z czasów Borussi Moenchengladbach i reprezentacji Niemiec Marc Andre ter Stegen. W pierwszym składzie Barcelony wystąpił 16-latek Ansu Fati, który tym samym pobił klubowy rekord Bojana Krkicia.
Wtorek był jednak dniem Erlinga Brauta Hålanda. 19-letni napastnik Red Bulla Salzburg pierwszy raz pojawił się na nagłówkach w tym roku, gdy strzelił dziewięć goli na mistrzostwach świata U-20 w Polsce. Teraz rozpoczął swoją przygodę z Ligą Mistrzów hat-trickiem w meczu z Genk. Salzburg ostatecznie wygrał aż 6:2.
