Prace te na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego wykonuje konsorcjum firm specjalistycznych firm SEGI-AT/Hydrogeotechnika.
Teraz usuwana jest m.in. bomba ekologiczna w Grębocinie w podtoruńskiej gminie Lubicz.
- Likwidujemy mogilnik, który pochodzi z lat 70- tych lub 80tych. Są to odpady pochodzące ze środków ochrony roślin - wyjaśnia Marcin Paździerz, kierownik prac z firmy Hydrogeotechnika Kielce - Całość zebranego materiału ładowana jest w atestowane beczki i potem trafia do jednej z dwóch spalarni na terenie kraju, albo do Gdańska, albo Dąbrowy Górniczej.
Mogilniki takie znajdują się na terenie całego kraju zazwyczaj były budowane w dawnych SKR-ach czy PGR-ach.
Według wstępnych wyliczeń, chemicznych odpadów w Grębocinie może się mieścić w studniach około 8 -10 ton - dodaje Marcin Paździerz. - Prace w Grębocinie ruszyły w poniedziałek i mogą potrwać przez najbliższe 8 - 10 dni.
Wysoko wyspecjalizowane ekipy od początku tego roku pracowały: m.in. w Sokołowie w powiecie golubsko-dobrzyńskim, Jankowie w powiecie lipnowskim, Otłoczynie w powiecie aleksandrowskim, Stanominie w powiecie inowrocławskim.
Z mogilników w tych miejscowościach wydobyto już wszystkie niebezpieczne pestycydy. Wydobyty gruz i skażona ziemia trafiły na składowisko odpadów niebezpiecznych reszta do spalarni. Po zakończeniu prac teren został zrekultywowany.
W chwili przystąpienia do programu likwidacyjnego, jesienią ubiegłego roku, w Kujawsko-Pomorskiem w ziemi spoczywało 16 takich tykających bomb chemicznych, będących pozostałością po złych praktykach składowania niebezpiecznych odpadów w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku - przypomina Beata Krzemińska z Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. - Zawierały one łącznie prawie 8 tysięcy ton chemikaliów, a także skażonej ziemi i elementów konstrukcyjnych.
Do końca roku po wszystkich 156 - mogilnikach w naszym województwie nie ma być śladu.