MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łowcy głów ustrzelili go na dyrektora nowo otwartego Hotelu Słoneczny Młyn w Bydgoszczy, następny będzie Ritz czy Hilton?

Rozmawiali Alicja Polewska i Marek K. Jankowiak Fot. Wojciech Wieszok
Gracjan Topczewski, dyrektor generalny Hotelu "Słoneczny Młyn" w Bydgoszczy
Gracjan Topczewski, dyrektor generalny Hotelu "Słoneczny Młyn" w Bydgoszczy
Rozmowa z Gracjanem Topczewskim, dyrektorem generalnym Hotelu "Słoneczny Młyn" w Bydgoszczy

- Kto pana ustrzelił na dyrektora takiego hotelu?

- Łowcy głów. Miałem kilka propozycji, z których wybrałem Bydgoszcz. Także dlatego, że tu się urodziłem, tu mam rodzinę, znajomych i przyjaciół. I w takiej samej sytuacji jest moja żona. A uważam, że jest dużo lepiej, gdy hotelem w danym mieście zarządza ktoś, kto z tego miasta pochodzi.

- Co musi umieć taki młody facet, żeby od razu dostać we władanie hotel z czterema gwiazdkami?

- Chyba najważniejsze jest doświadczenie. A ja zdobywałem je w Stanach Zjednoczonych, w takich renomowanych sieciach, jak Holiday Inn czy Radisson. Ale uczyłem się tam hotelarstwa z myślą o tym, że wrócę do Polski I po powrocie zostałem zastępcą dyrektora w Katowicach, w Hotelu "Prestige", w sieci Qubus. Pół roku później, w tej samej sieci już byłem dyrektorem w Głogowie, a po kolejnym roku - w Legnicy. Ten ostatni hotel miał 220 pokoi, największą w Polsce salę konferencyjną na 1000 osób i w roku 2007 odwiedziło go ponad 100 tys. gości.

To, że przyjąłem propozycję z Bydgoszczy oznaczało, że wypadam z tzw. sieci, które wcześniej mnie złowiły. Ale z drugiej strony - to jest pierwszy mój hotel, który objąłem jeszcze w budowie. W moim CV to kolejna ważna pozycja, która -mam nadzieję - w przyszłości pozwoli mi na zarządzanie jeszcze większymi hotelami. Dziś nie ma pracy do emerytury, gdy się pojawia na drodze wyzwanie, trzeba je podejmować. A na wszystko trzeba być przygotowanym. Gdy powstawał projekt "Słonecznego Młyna", mowa była o tym, że będzie miał trzy gwiazdki. I wtedy nie byłem w ogóle tym hotelem zainteresowany, gdyż nie chciałem obniżać lotów po doświadczeniach z "czterogwiazdkowego" Qubusa.

- A ma pan już swój taki wymarzony hotel, którym być może w przyszłości chciałby pan kierować?

- Nie myślałem o tym. Na razie jest ten. A czy to mógłby być taki paryski Ritz czy jakiś inny duży hotel z sieci Hilton? A dlaczego nie? Hotelarstwo, to taka dziedzina życia, w której nawet w tym samym hotelu, każdy dzień jest inny. I warto się z tą różną codziennością mierzyć.

- Na bankiet z okazji otwarcia "Młyna" nie bał się pan zaprosić konkurencji?

- W Stanach panuje taka zasada, że recepcjonistka w danym hotelu każdego ranka obdzwania pięć czy sześć najbliższych hoteli i pyta, jaka jest tam cena dnia, jakie mają obłożenie? I gdy ma taką wiedzę, a w jej hotelu jest pełno, to gościom podpowiada, gdzie warto zamieszkać. Myślę, że w Polsce kiedyś też tak będzie. I powiem szczerze, że bardzo byłem dumny z tego, że właściwie cała bydgoska hotelowa konkurencja była na tym otwarciu. Marzy mi się też, żeby Bydgoszcz lepiej poukładała sobie harmonogramy wszystkich największych imprez. Bo w tym mieście głodu hotelowego nie ma, ale przy lepszej organizacji każdy z nas ma szansę znaleźć swojego gościa.

 
- Które cechy u podwładnych ceni pan najbardziej?

- Na pewno kreatywność, prawdomówność i lojalność. Mój gabinet , czy sekretariat - nie jest twierdzą nie do zdobycia. Drzwi są dla wszystkich otwarte.


- A co jest w stanie wyprowadzić pana z równowagi?

- Chyba tylko mój brat... (śmiech). A poważnie - niezależnie od sytuacji staram się być opanowany i spokojny. Cholerykiem nie jestem, nie krzyczę. Ale też więcej niż dwa razy nie powtarzam tego, co chcę powiedzieć. Potem już tylko sprawdzam, czy polecenie zostało wykonane.

- Po czym personel hotelowy może poznać, że dyrektor Topczewski ma zły dzień i lepiej się do niego nie zbliżać?

- Staram się tłumić emocje. Ponoć kamienna twarz kryje wszystkie moje ewentualne humory.

- Czym można panu zrobić przyjemność, a czym przykrość?

- Na pewno przyjemność sprawia mi każdy zadowolony gość, który wraca do hotelu i mówi: tu jest taki specyficzny klimat, wszyscy się uśmiechają, dobrze się tu czuję. A przykrość - robi mi każdy, kto mnie zawodzi. I niestety, jeśli komuś się to przytrafi, to właściwie zaufanie jest już potem nie do odbudowania.

- Gdy stres pana dopadnie, to jak najlepiej go pan odreagowuje?

- Trzynaście lat grałem jako zawodnik w tenisa. I teraz zawsze, gdy trafiam w nowe miejsce, to pierwsze kroki kieruję na korty. Tam najszybciej poznaję nowych ludzi. I najlepiej regeneruję siły.

- Cechy ważne u kobiety?

- Kobieta powinna być konkretna, musi wiedzieć, czego chce i umiejętnie dążyć do celu. Lubię równorzędne partnerki.

- A gdyby tylko oczy miały wybierać?

- Z daleka - cała sylwetka, a z bliska - najpierw oczy. To taki trochę amerykański nawyk. Został mi z pobytu w Stanach.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska