- Kultura jest dla nas bardzo ważna - mówił na spotkaniu w ratuszu burmistrz Arseniusz Finster. - Dziękujemy wam, że działacie i że dzięki wam rozwijają się talenty młodych ludzi.
W tym roku każdy z nagrodzonych miał szansę nie tylko odebrać dyplom i różę, także powiedzieć coś "od siebie". - Promujemy Chojnice, gdzie tylko się da - wyznawała Maria Renata Wróblewska, szefowa zespołu Kaszebe. - Nawet jeśli potem piszą o nas, że pochodzimy z miasta, które leży nad Morzem Północnym...
- Po prostu robimy muzykę - śmiał się Kornel Lewa, który do Chojnic sprowadził i nadal sprowadza kapele, jakich nie można by posłuchać gdzie indziej, jak w klubie "Kornel". Młodzież wali tam drzwiami i oknami i bawi się znakomicie. A Kornel Lewa robi to, co lubi, nie oczekując na wsparcie i zaszczyty.
- Uczę plastyki, po prostu - wyznała Danuta Wolińska z domu kultury, która wychowała już cały zastęp młodych zdolnych adeptów sztuki, realizujących potem swoje pasje na artystycznych studiach.
- Pracuję ze starszymi ludźmi i bardzo to lubię - stwierdziła Bogumiła Trapp, która w domu kultury ma pod swoją pieczą chór "Astry" i klubowiczów 50+.
W imieniu nieobecnego Grzegorza Szlangi, reżysera i inicjatora teatralnych wydarzeń w Chojnicach, nagrodę odebrała dyrektorka domu kultury Zofia Kiedrowicz. Miała też zamiar zrobić to samo z nagrodą dla choreografki Moniki Michalewicz, ale ta w ostatnim momencie wpadła do sali obrad.
Była też nagroda dla Fundacji Rozwoju Ziemi Chojnickiej i Człuchowskiej, której głównym celem jest aktywizowanie młodych ludzi, by to oni sami zajmowali się tym, co im w duszy gra, a nie czekali, aż dorośli poprowadzą ich za rączkę.
Finansowy wymiar nagród jest raczej skromny - od 400 do 1 tys. zł. Może - mimo finansowej mizerii - warto go wzmocnić?
Czytaj e-wydanie »