- Jest pan poirytowany faktem, że start ligi znów się opóźnił?
- Na pewno nie wpływa to dobrze na drużynę. W okresie przygotowawczym przestrzegaliśmy określonych procedur. Przesunięcie okresu startowego o tydzień, a nie jest wcale powiedziane, że 20 marca przystąpimy do rozgrywek, powoduje określone komplikacje. Nie można rozgrywać w nieskończoność gier kontrolnych, bo wyjdzie z tego liga przed ligą. Druga kwestia, to brak możliwości trenowania na naturalnej nawierzchni. Reasumując, takiego okresu przygotowawczego nie miałem dawno.
- To co pan zamierza? Jak chce pan utrzymać dyspozycję fizyczną zawodników?
- Będziemy normalnie trenować. Zajęcia będą, oczywiście, lżejsze, o innej intensywności i objętości. Dużo czasu poświęcimy na małe gry, doskonalenie techniki, poćwiczymy strzały na bramkę. Ale nie potrafię odpowiedzieć na pytanie: jak to wpłynie na drużynę. Jutro czeka nas mecz w ramach Pucharu Polski. Zmierzymy się ze Startem Radziejów; myślę, że po tym spotkaniu będę trochę mądrzejszy.
- A z czegoś jest pan zadowolony? Na przykład z wyników i przebiegu sparingów...
- Rozegraliśmy ich w sumie 11. Statystycznie było całkiem przyzwoicie - 5 zwycięstw, dwa remisy i cztery porażki. Wielka szkoda, że nie doszło do meczów z drugoligowcami: Elaną Toruń i Olimpią Grudziądz; wypadło także spotkanie z Lechem Rypin. Na początku zespół imponował skutecznością. Potem, gdy zaczęły nas prześladować kontuzje, a kilku innych zawodników wypadło z powodu problemów rodzinnych, musiałem kombinować ze składem i ustawieniami. Nie zawsze też byłem zadowolony z tego, co moi podopieczni prezentowali na boisku.
- Wspomniał pan o kontuzjach. Proszę więc powiedzieć, jaka jest sytuacja zdrowotna zespołu?
- Nie jest za wesoło. Robert Kawałek ma problemy ze stawem kolanowym. Wyłączony z treningów jest także Bartosz Migawa. Radkowi Kanikowi dokucza nadciągnięty mięsień. Z kolei jego brat Paweł oraz Marcin Skonieczka, po kontuzji, dopiero co wznowili treningi. Dodatkowo Marcina Piesika z zajęć wykluczyły sprawy rodzinne. W najbliższym meczu ze Startem mogę liczyć na 16 zawodników.
- A na mecz mistrzowski z Notecianką Pakość ma pan już gotową jedenastkę?
- Postawię na określonych zawodników trochę loteryjnie. Myślałem, że skład wykrystalizuje się poprzez sparingi, lecz z powodów o których wspomniałem wcześniej dyspozycja drużyny pozostaje wielką niewiadomą. To wznieca mój niepokój.
- Nie sądzi pan, że zapowiada się liga wielkiej improwizacji.
- Początek z pewnością taki będzie. Z jednej strony kilka klubów znalazło się w kryzysie organizacyjnym. Z naszego podwórka Goplania, Legia czy Zdrój praktycznie nie przeszły okresu przygotowawczego. Przystąpią do rozgrywek na tzw. świeżości. A co dalej? Stan boisk także nie skłania do optymizmu; na niektórych - choćby w Koronowie - leży jeszcze śnieg, murawy są teraz oblodzone, a wkrótce przypominać będą grzęzawiska. Trzeba będzie błyskawicznie się zaadaptować i grać na maksimum swoich możliwości.