Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Manelska pisze książki z miłości do Mazur

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
pisarka Małgorzata Manelska
pisarka Małgorzata Manelska FOT. STUDIO FOTOGRAFICZNE GRZEGORCZYK
Rozmowa z Małgorzatą Manelską, pisarką ze Szczytna, która w swych książkach przybliża trudną historię malowniczych Mazur

Rozmowa z Małgorzatą Manelską, pisarką ze Szczytna, która w swych książkach przybliża trudną historię malowniczych Mazur

Zadam banalne pytanie, jak to się stało, że zaczęła Pani pisać?

Pierwsze moje projekty pisarskie powstały w szkole podstawowej. One oczywiście nigdy nie ujrzały światła dziennego, niemniej przez jakiś czas pisałam bardzo intensywnie – powieści i pamiętniki. Później przez długi czas była przerwa w pisaniu, bo, jak każda kobieta, miałam inne priorytety – rodzinę, lecz myśli o pisaniu były cały czas żywe. Ten moment przyszedł z dnia na dzień, pojawił się znienacka. W styczniu, dokładnie to pamiętam. Siadłam do komputera i utworzyłam literackiego bloga. Zaczęłam tworzyć jakieś swoje zapiski, które po pewnym czasie nabrały pewnego kształtu, aby za jakiś czas przeobrazić się w książkę. Tak powstała moja pierwsza powieść – „Zapach Mazur”, której w ogóle nie planowałam wydać. Jej pisanie miało stanowić swojego rodzaju odskocznię od codziennych spraw. Stało się jednak inaczej.

Zauroczyła mnie Pani powieścią „Tam, gdzie bzy sięgają nieba”, w której poruszyła Pani trudną historię Mazur. My w tej chwili patrzymy na Polskę wręcz jak na monolit, ale do czasów ostatniej wojny było zupełnie inaczej. Co skłoniło Panią, żeby zabrać się za taki właśnie temat?

Temat Mazur i Mazurów poruszam zarówno w pierwszej, drugiej, trzeciej książce, a także w dwóch kolejnych, które w tej chwili są w redakcji. W ogóle obiecałam sobie, że Mazury będą w każdej mojej powieści, bo o czymże mam pisać, jak nie o miejscu, które znam i kocham? Poza tym uwielbiam zwiedzać miejsca zapomniane, opuszczone i tajemnicze, a zapewniam, że takich miejsc na Mazurach jest mnóstwo. Jednym z takich miejsc jest Małga – dawna mazurska wieś, po której dziś została samotna wieża kościelna, otoczona starym cmentarzem oraz szczątki dawnych zabudowań. Ta wieś kiedyś, dawno temu, tętniła życiem. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem wojny, później kolejny raz po wkroczeniu Armii Czerwonej. Runął uporządkowany świat mieszkańców Małgi, ich życie zostało wypełnione strachem i głodem. Po zakończeniu wojny nadeszła nowa władza i nowy ład. Mazurzy przestali być u siebie, stracili poczucie bezpieczeństwa.

W Pani książkach mamy dwie płaszczyzny czasowe. Tak jest też w „Zapachu Mazur” i „Barwach Mazur”. Nie łatwiej napisać historię od początku do końca?

Być może jest to łatwiejsze, ale ja lubię komplikować sobie życie. Poza tym wychodzę z założenia, że jeśli opisuję tego samego bohatera na dwóch płaszczyznach czasowych, to uważny czytelnik ma możliwość zaobserwować na przestrzeni lat jego przemianę, a także zrozumieć motywy jego postępowania. Obecnie piszę książkę z jedną ścieżką czasu i, rzeczywiście, prowadzenie takiej narracji jest dużo prostsze.

Ile w Pani książkach jest fikcji, a ile prawdy? Czy bohaterowie Pani książek istnieli naprawdę?

Jeśli chodzi o tło historyczne, to staram się bardzo ściśle trzymać faktów. Zawsze robię w tym celu bardzo rzetelny reaserch, korzystając z różnych źródeł informacji. Natomiast bohaterowie są z reguły przeze mnie wymyśleni, choć… mam kilka postaci, które miały swoje odzwierciedlenie w przeszłości. Mowa tu moim dziadku i babci, robotnikach przymusowych z powieści „Zapach Mazur”, którzy swoimi losami w ogóle zainspirowali mnie do napisania tej książki. Poza tym miejsca o których piszę też z reguły są prawdziwe, może oprócz wsi Barwiny, która została wymyślona dla potrzeb „Zapachu Mazur”. Zawsze podkreślam, że wydarzenia fikcyjne opisywane przeze mnie w książkach mogły mieć miejsce naprawdę.

Kto jako pierwszy czyta Pani książki?

Mam kilku pierwszych czytelników. Są nimi mój mąż, moja mama i siostra, a także koleżanka. Spore grono, które czasem wychwyci jakieś nieścisłości w tekście.

Jest Pani oligofrenopedagogiem i pracuje z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie. Jest to praca wyjątkowo absorbująca. Jak znajduje Pani czas na pisanie?

Praca którą wykonuję, bywa męcząca, ale też bardzo wdzięczna. Miło jest patrzeć na efekty swojej pracy, na radość dzieci, ich sukcesy na miarę możliwości. Czasem po pracy potrzebuję absolutnej ciszy i wtedy nie jestem w stanie otworzyć klawiatury ani zebrać myśli. Niemniej staram się dyscyplinować siebie na tyle, aby codziennie pisać chociaż dziewięć tysięcy znaków ze spacjami. Wiadomo, że jednego dnia napiszę cztery tysiące, innego piętnaście, ale ważna jest dla mnie systematyczność. No i nigdy nie piszę w nocy! Taką mam zasadę.

Zajmuje się Pani jeszcze rękodziełem i lubi podróżować. Proszę opowiedzieć o swoich pozapisarskich pasjach.

Kiedy zaczęłam tak na poważne pisać, porzuciłam rękodzieło, bo nie da się wszystkiego zrobić, choć by się chciało. Za to podróży nie wyrzeknę się nigdy. Oczywiście pandemia pokrzyżowała pewne plany, ale mam nadzieję, że za jakiś czas świat wróci do normalności i znów będziemy mogli cieszyć się tym, co nas cieszy i daje energię do działania. Jeśli chodzi o mnie, kocham zwiedzać, poznawać nowe miejsca i ludzi. I to zarówno zagranicą, jak i w kraju. Najdalsze zakątki w których miałam przyjemność być to Giblartar, Portugalia i południe Hiszpanii. Poza tym uwielbiam chodzić po górach, podziwiać piękno przyrody. No i oczywiście Mazury, mam tu jeszcze mnóstwo ścieżek do wydeptania. Oprócz pisania, oczywiście uwielbiam czytać.

Jednym z bohaterów Pani powieści jest Szczytno. W jaki sposób zachęciłaby Pani do odwiedzenia tego miasteczka w sercu Mazur?

Szczytno jest małym miasteczkiem, które można przemierzyć piechotą w ciągu kwadransa, najwyżej dwóch. Jest to doskonałe miejsce do wypoczynku dla osób, które cenią sobie spokój i ciszę. Mamy do wypoczynku wszystko to, czego potrzeba, a więc dwa jeziora w centrum miasta, w tym jedno z plażą i molo. Mamy ścieżki rowerowe i lasy tuż poza miastem. W mieście są hotele, restauracje, kawiarnie. Jak ktoś lubi poszaleć, to w ostatni tydzień lipca są „Dni i Noce Szczytna”- duża impreza z koncertami muzycznymi.

Nad czym teraz Pani pracuje?

Kocham Święta Bożego Narodzenia, więc postanowiłam napisać książkę świąteczną, której akcja toczy się na zaśnieżonych Mazurach. Mam nadzieję, że już niebawem zakończę jej pisanie.

Rozmawiała Małgorzata Chojnicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska