Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Wassermann spotkała się z mieszkańcami Chełmna i okolic

mona
Małgorzata i Halina Wassermann, poseł Zbigniew Girzyński spotkali się z mieszkańcami
Małgorzata i Halina Wassermann, poseł Zbigniew Girzyński spotkali się z mieszkańcami mona
Dokładnie w 17 miesięcy od tych tragicznych wydarzeń mieszkańcy mieli okazję porozmawiać z córką i żoną posła Zbigniewa Wassermanna.
Aula Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego i Gimnazjum w Chełmnie wypełnia się do ostatniego miejsca.
Rząd nie zdał egzaminu
- Zainteresowanie tematem nie znika. Ludzie chcą prawdy - mówiła córka tragicznie zmarłego posła. - Pytają czy ktoś oficjalnie poinformował mnie o tragedii? Otóż nie. Dowiedziałam się z radia i sama szukałam informacji. Mam wielki żal do rządu, gdyby 17 miesięcy temu inaczej się zachował dziś bylibyśmy w innym miejsc, z inną wiedzą. Państwo polskie nie wykazało się działaniem a słyszę, że rząd zdał egzamin ze Smoleńska. Na jakim etapie?

Opowiadała m.in. o wyjeździe do Rosji na identyfikację zwłok. Kiedy chciała polecieć z pozostałymi rodzinami, powiedziano jej, że nie ma potrzeby, bo ciało jej ojca jest zidentyfikowane. - To była sobota, dopiero w poniedziałek z radia, gdy minister Kopacz czytała listę zidentyfikowanych, dowiedziałam się, że jednak nie ma na niej taty - wspominała Wassermann. - Tylko dzięki pomocy posłanki Beaty Kempy poleciałam do Moskwy, bo mnie najpierw wprowadzono w błąd a potem usłyszałam: nie pojechałaś trudno, rodziny odleciały. Kempa załatwiła samolot. Tymczasem ABW weszła do warszawskiego mieszkania taty. Podobno by pobrać materiał do DNA. A to zrobili dzień wcześniej. Pytałam, jak chcieli rozróżnić, który grzebień i która szczoteczka do zębów jest ojca, bo tam też były nasze rzeczy. Nie umieli odpowiedzieć. I oficjalnie nie potwierdzili, że tam byli.

- Najpierw zaczęli traktować mnie, jak bym przyjechała na wycieczkę, a miałam dokonać trudnej rzeczy - mówi. - Pytali o kolor oczu taty, znaki szczególne, co miał przy sobie, byłam w szoku i nie pamiętałam. Chciałam zadzwonić do mamy, wzięłaby zdjęcie taty i odpowiadała, ale ich to wcale nie interesowało. Tata był cały, w marynarce miał dokumenty, więc po co te przesłuchania? Absurd!

Identyfikacji dokonali bratowa pani Małgorzaty i dyrektor biura poselskiego jej ojca. - Weszli tam jednak Rosjanie mówiąc, że chcą mnie - opowiadała. - Zabrali na przesłuchanie, trwało wiele godzin. Wiedziałam, że nie ma sensu procesowego. Nie miałam opieki nikogo z Polski, zostałam sama z Rosjanami, gdy inne rodziny zakończyły czynności. W samolocie do Polski rozmawiałam z panią psycholog i skarżyłam się na skrajny brak profesjonalizmu. Na co ona, że to właśnie był najwyższy profesjonalizm. Już wtedy wiele osób wiedziało, że coś było nie tak. Ja nie podejrzewałam zamachu, myślałam tylko o tym, jak będziemy dalej żyć? Ta myśl przyszła po kilku tygodniach. Tata był pragmatyczny, nie wpadał w histerię, nie wygłaszał sądów bez przekonania, że ma rację. Ja też, ale widziałam co się dzieje w Moskwie i co opowiada premier Tusk. A Bogdan Klich twierdził, że nic nie wiedział, iż polecieli wszyscy wojskowi, a sam podpisał im wyloty. Kłamstwa są wszechobecne w sprawie Smoleńska.

Przeczytaj też: Zdaniem Małgorzaty Wasserman premier zachował się skandalicznie. Razem z Ewą Kochanowską wyszły ze spotkania

Wassermann opowiadała o tym, jak zlekceważono polskich lekarzy biegłych sądowych, którzy byli gotowi pomagać w Moskwie i jak minister zdrowia Ewa Kopacz obraziła medyków.- Mówiła, że mogliby się uczyć od rosyjskich. Potem tłumaczyła, że się przejęzyczyła - dodała Wassermann. - Jako prawnik nie mam wątpliwości, historia będzie to opisywała negatywnie. Naszemu rządowi udało się to zmieść pod dywan dzięki sprzyjającym niektórym mediom. Ludzie byli zjednoczeni, chcieli się gromadzić, modlić, nie można było nimi manipulować. Więc najpierw chcieli skłócić ludzi o miejsce pochówku pary prezydenckiej, potem o krzyż. Gdyby go chcieli naprawdę usunąć, zrobiliby to. Chodziło o skłócenie społeczeństwa i zepchnięcie uwagi na inne tory.

Wassermann skrytykowała też raport komisji.- Sporządzono wnioski nie robiąc wielu badań, więc na jakiej podstawie? - pyta. - Jak europarlamentarzysta miał wypadek motocyklowy to czekano na biegłych, którzy dokonali oględzin miejsca i zebrali każdą śrubkę. Prawidłowo. W Smoleńsku tego nie zrobiono.

- O co pytali panią w Moskwie? - ciekawi byli słuchacze.
- Na ile wyceniam to, co się stało
i jak ma na imię druga wnuczka taty. Skąd wiedzieli, że ją ma, w dowodzie tego nie było. Myślałam, że chcą mnie wyprowadzić z równowagi, a tworzyli mój portret psychologiczny, może się przydać na przyszłość.

Na razie kompromitują

- Nie boi się pani? Starczy pani odwagi i siły, by mówić o tych faktach? Bo Amerykanie mają swoje urządzenia i kiedyś prawda wyjdzie.
- Wierzę, że w Polsce ludzi ośmiesza, a jeszcze nie zabija - odpowiedziała. - Tak było z wanną Wassermanna. Prowadziłam tę sprawę i wygrałam. Podejrzewam, że ktoś wykonawcę zmusił, by poszedł z tematem do gazet, bo nic na ojca nie mieli. Próbowano go skompromitować.
- Zaangażuje się pani w politykę? - dociekano.
- O fotel posła nie będę się ubiegała - zapewniła Małgorzata Wassermann. - Mi nie kojarzy się to tylko ze splendorem, a z ciągłym brakiem snu i zmęczeniem. Każdy myśli, że może posła opluć i mu nawtykać, bo jest osobą publiczną. Mi wiele dobrego pozwala zrobić mój zawód. A w parlamencie będzie wiele osób, które przypilnują by wyjaśniono sprawę Smoleńska.


Czytaj e-wydanie »
Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska