Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo G. z Dobrcza we wrześniu stanie przed sądem. Sąd przedłużył im areszt

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
W hodowli trzymanych było aż 170 zwierząt. Żyły w makabrycznych warunkach.
W hodowli trzymanych było aż 170 zwierząt. Żyły w makabrycznych warunkach. Pogotowie dla Zwierząt
Izabeli i Romanowi G. grozi nawet 8 lat więzienia za oszustwa. Kara za znęcanie się nad psami i kotami oraz trzymanie ich w nieludzkich warunkach to dwa lata.

Czekamy, aż sąd wyznaczy pierwszy termin rozprawy w procesie - mówi prokurator Adam Lis, śledczy z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. Akt oskarżenia wobec Izabeli i Roman G. trafił do sądu pod koniec lipca.

Miesiące w ciemności

- Na małej powierzchni stłoczonych było kilkaset zwierząt - mówi prok. Lis. - Były hodowane, rodziły się, umierały w trudnych warunkach - zaznacza.

Hodowla zwierząt w Dobrczu została zlikwidowana na początku lutego. Wkroczyli tam pracownicy Pogotowia dla Zwierząt oraz policjanci z bydgoskiej komendy. Psy i koty mieszkały w skrzyniach i klatkach. Miesiącami nie wychodziły na dwór i nikt im nie sprzątał. 170 zwierząt żyło w ciemnościach. Brodziły we własnych odchodach.

- Byłem w wielu hodowlach, zabierałem wiele zwierząt z jednego miejsca, ale tak makabrycznych warunków nie widziałem nigdy - mówi Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt. - Psami nikt się nie zajmował. Kotami także, niektóre umierały, leżąc w odchodach, odwodnione, bez pomocy lekarskiej.

Przypomnijmy, że hodowlę prowadziło małżeństwo Izabela i Roman G. Zostali aresztowani, do tej pory przebywają za kratami. W lipcu bydgoski sąd przedłużył im okres tymczasowego aresztowania do września.

Przepisy, które obowiązują od 2012 roku, zakazują rozmnażania zwierząt w celach handlowych z wyjątkiem zarejestrowanych hodowli. Efekt jest taki, że powstało mnóstwo stowarzyszeń, których nikt nie nadzoruje. Właśnie w takim działali właściciele zwierząt z Dobrcza.

Ogłoszenia w sieci

Z ustaleń działaczy pogotowia wynika, że była to największa zlikwidowana hodowla psów rasowych w Polsce, jaką do tej pory udało się odkryć. Jeszcze nikt wcześniej nie odebrał bowiem z jednego miejsca aż 170 czworonogów.

Na terenie posesji hodowane były buldożki francuskie, yorki, maltańczyki, owczarki border collie, bulteriery, shih tzu oraz koty norweskie. Większość z nich wymaga pilnej pomocy weterynaryjnej.Małżeństwo zamieszczało ogłoszenia o sprzedaży zwierząt w internecie. Klienci, którzy przyjeżdżali na miejsce, nie mieli dostępu do miejsca, w którym przebywały wszystkie zwierzęta. Przynoszono im tylko zamówione psy i koty, przygotowane do sprzedaży.

- Zapewniano klientów, że zwierzęta są w dobrej kondycji i formie, podczas gdy po kilku dniach, tygodniach zwierzęta te chorowały, padały - mówi prok. Lis. - Proces będzie skomplikowany, bo pokrzywdzonych jest wielu i mieszkają w różnych częściach Polski. Trzeba ich wezwać, muszą przyjechać na określony termin. Z kolei sama materia sprawy dotycząca ochrony zwierząt wymaga specjalistycznej wiedzy kynologicznej.

Małżeństwo nie przyznaje się do winy.

Info z Polski - 03.08.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska