Całe życie uczciwie przepracowałem. Byłem marynarzem. Dobrze zarabiałem. Utrzymywałem rodzinę na dość wysokim poziomie. To co dobre, szybko się kończy. U mnie też tak było - panu Romanowi zawiesza się głos. - W domu, dwa dni przed Bożym Narodzeniem, usłyszałem od żony, że nie będzie ze mną siedziała przy jednym stole. Był 1997 rok.
Walizki spakowane
Spakował dwie walizki z samymi ciuchami i wyszedł z domu. Pracował na morzu jeszcze przez trzy lata. Wierzył, że mając niezłą pracę, poradzi sobie. Na dzieci płacił alimenty. Duże, chociaż ich oficjalnie nie miał zasądzonych. W przerwach między rejsami pomieszkiwał u siostry, alkoholiczki.
Gdy wspomniane trzy lata minęły, zaczął chorować. - Nie dostałem wymaganego w moim zawodzie świadectwa zdrowia. Wszystko przez chory kręgosłup - opowiada. Zero szans na wyleczenie. - Jeszcze przez dwa lata żyłem za oszczędności. Miałem przecież kupić sobie skromne mieszkanie.
Przeczytaj również: Młode, wykształcone, bez pracy. Mieszkają pod Kruszwicą i potrzebują pomocy!
Nie kupił. Mieszkał dalej u siostry. Oszczędności się skończyły, a zaczęły kłótnie, bo siostra-alkoholiczka chciała od niego coraz więcej pieniędzy. Na picie. Pan Roman twierdzi, że nie pije. - Doszło do tego, że musiałem wyprowadzić się od siostry.
Rok w schronisku
Trafił do schroniska dla bezdomnych. Na rok. Wspomina, że podopieczni byli różni. - Niektórzy zawszeni, gruźlicy, brudni, alkoholicy. Nie pasował do tego miejsca. - W tym czasie przyznano mi najniższy stopień niepełnosprawności w związku z moim kręgosłupem - dodaje.
Przez internet poznał kobietę. Ta wkrótce zaproponowała mu wspólne zamieszkanie u niej, w Warszawie. Zgodził się, bo zrobiłby wszystko, żeby uciec ze schroniska.
Niedługo po tym wyszło na jaw, że jego nowa towarzyszka też pije. Ostro. - Miało się zacząć nowe życie w nowym miejscu, a tu...
Pan Roman przeszedł trzy zawały, ma zaawansowaną cukrzycę z objawami stopy cukrzycowej, grozi mu amputacja nóg. Chodzi o kulach.
Zakazana praca
Ostatnio lekarze orzecznicy przyznali mu umiarkowany stopień niepełnosprawności. To oznacza całkowitą niezdolność do pracy. - Chciałabym pracować, bo chciałbym normalnie żyć. Kto jednak mnie, schorowanego, starego człowieka przyjmie do pracy? - pyta załamany 64-latek.
Czytaj też: Dramatyczny apel Jarosława Mrówczyńskiego, radnego z Inowrocławia: Nie mam pracy, jestem sfrustrowany!
Stare, dobre czasy
Pani Bożena też pracy nie może znaleźć. Pracowała w dużej firmie jako księgowa. W najlepszych czasach zarabiała 3 tysiące złotych na rękę. Te najlepsze czasy jednak minęły. - Teraz dostaję 271 złotych zasiłku z opieki społecznej - przyznaje pani Bożena. Ma 51 lat.
Samotna kobieta musiała skorzystać z ośrodka pomocy, bo od ponad roku szuka pracy. Trafiały się jakieś tam fuchy, ale "normalnej" pracy nie znalazła. - Pośrednicy z urzędu pracy, fakt, składali mi oferty. Na rozmowach kwalifikacyjnych pracodawcom nie podobał się jednak mój wiek.
Zarobić na przeżycie
"Za stara" - nie mówili, ale tak myśleli. I ona to wiedziała. - Wszędzie zatrudniają teraz młodą kadrę. Tacy, jak ja, nie mają szans. Nie chodzi mi o robienie kariery. Chodzi tylko o to, żeby zarobić na przeżycie.
Teraz nie wystarcza. - Od ponad roku nie płacę rat kredytu hipotecznego. Z czynszem też zalegam. Tak samo długo.
Komornik zaczyna pukać do drzwi. - Zapowiedział, że znowu przyjdzie. Zobaczy, jakie sprzęty może sprzedać. Wiele tego nie zostało. - Część mebli sama sprzedałam - mówi cicho bydgoszczanka. - Musiałam.
Pani i pies
Nie wystarcza jej na życie. Na życie jej i jej psa. - Bez niego nigdzie się nie ruszę. Od 10 lat jesteśmy razem. Non stop. Nie wiem, co by się stało, gdybym straciła mieszkanie. Skierowaliby mnie do schroniska dla bezdomnych kobiet, a tam zwierząt nie pozwalają trzymać. Wolałabym iść pod most.
Ma nadzieję, że pod most jednak nie pójdzie. - Szukam obojętnie jakiej pracy. Ostatnio, zimą, odśnieżałam ulice. Płacili 3,5 złotego za godzinę. Wytrzymałam cztery godziny. Zarobiłam całe 14 złotych.
Za dużo, by umrzeć. Za mało, by żyć.
***
Pan Roman pyta mnie: - Myśli pani, że ktoś przeczyta, co pani o nas napisze? To coś w ogóle da?
Czytaj e-wydanie »