Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mam takie dzieła, do których wracam setki razy

Marlena Przybył
Fot. Autorka
Toruńskie zbiory sztuki to nie tylko Muzeum Okręgowe i CSW. Mamy u nas zbiór uznanego prywatnego kolekcjonera. - Dziś, kiedy znikają już polityczne granice, tylko dzięki kulturze rozpoznamy, gdzie jest nasze miejsce na ziemi - mówi pasjonat Antoni Michalak. - Są obrazy, których nie lubię, ale od lat mnie intrygują i każą mi myśleć.

Obrazy, które zgromadził Antoni Michalak zajmują w kamienicy na toruńskiej Starówce ściany dwóch pięter i parteru. Wiszą gęsto obok siebie, każdy wart minimum kilka tysięcy złotych.

- Tutaj, to jest właściwie magazyn, a nie prezentowanie sztuki - objaśnia pasjonat. - A mojej kolekcji nie można stawiać w konkurencji do muzeum. Patrząc od strony finansowej, tam jedna praca jest warta 10 razy tyle, co cały mój zbiór.

Ale pan Antoni nie po to gromadzi obrazy, by przeliczać je na pieniądze. Co zatem kieruje toruńskim kolekcjonerem?
- Chciałem stworzyć zbiór, który jest świadectwem rozwoju kultury i sztuki polskiej - mówi.

Przybyszewski i Wróblewski

Setki przeczytanych książek, rozmowy z artystami i teoretykami sztuki, a przede wszystkim obcowanie z dziełami pozwoliły panu Antoniemu wybrać najważniejsze nazwiska.

Pierwszy jest Andrzej Wróblewski, którego kolekcjoner uznaje za ojca polskiego malarstwa figuratywnego. Drugi to Stanisław Przybyszewski, kontrowersyjny literat, który na początku zeszłego wieku wpłynął na rozwój polskiego ekspresjonizmu.

- Przybyszewski jest mi szczególnie bliski, ponieważ, tak jak ja, związany był z Inowrocławiem - objaśnia pan Antoni. - A dorobek obu tych twórców odbija się echem w polskiej sztuce do dziś.

Wokół tych dwu nazwisk pasjonat zbudował swoją kolekcję. W ostatnich latach uzupełnił ją dodatkowymi pracami (poczynając od XV wieku) z myślą o tym, by mogła pełnić funkcję dydaktyczną. Zbiór miał na dekadę trafić nieodpłatnie pod opiekę miasta Inowrocławia i zostać udostępniony publiczności.
- W tamtym mieście, mniejszym od Torunia, taka kolekcja by się przydała - mówi właściciel. - Niestety urzędnicy wycofali się.

Obrazy pozostają zamknięte. Te egzemplarze, którymi są zainteresowani kuratorzy wystaw, kolekcjoner chętnie wypożycza.

Sztuka polska - co to jest?

- Te dzieła, które zgromadziłem, to nie tylko dokumentacja tego, co było - tłumaczy pasjonat. - One decydują o naszej przyszłości. Bo podstawą rozwoju społeczeństwa jest kultura. Jeżeli ona jest słaba, będzie co najwyżej tak jak jest, ale nie lepiej.

Pan Antoni spotyka się z obrazami niczym z ludźmi. - Nowo kupioną pracę stawiam często w zasięgu ręki - wyjaśnia. - Obserwuję, czy zaczyna mnie drażnić. Są takie dzieła, do których wracam setki razy. Na przykład wisi u mnie w domu Stanisławski, do którego mogę codziennie podejść i spędzić pół godziny patrząc na niego, choć mam go 10 lat. Wciąż mnie wycisza i zachwyca.

Kolekcjoner zapytany o obraz, który jest mu szczególnie bliski, zdradza, że sam próbował to jakoś zbadać. Jak?
- Zastanawiałem się, które działo ratowałbym pierwsze podczas pożaru - mówi. - I doszedłem do wniosku, że łapałbym ten obraz, który uniosę albo ten, który byłby najbliżej.

Gdzieś w kartonach pan Antoni wciąż ma pochowane stare, rodzinne zdjęcia i wpisy do pamiętników. Podczas kilku przeprowadzek, w czasach gdy nie było go jeszcze stać na zakupy drogich dzieł, zawsze jednak wygospodarował miejsce, by te pamiątki ocalić.

- Zbieractwo i dokumentowanie moich korzeni pasjonowały mnie od dziecka - mówi. - A teraz, gdy znikają polityczne granice, tylko dzięki kulturze rozpoznamy, gdzie jest nasze miejsce na ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska