- Remis z liderem jest satysfakcjonujący?
- Zupełnie nie, ponieważ z przebiegu meczu byliśmy lepszym zespołem, przynajmniej w drugiej połowie. Mieliśmy trzy dobre sytuacje, które powinniśmy strzelić i rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść.
- Trener "zamieszał" w składzie. Kiedy dowiedzieliście się o tak dużych zmianach w wyjściowej jedenastce.
- Przed każdym meczem trener ustala taktykę pod konkretnego rywala i dobiera do niej ludzi. Skład na Olimpię wykrystalizował się w czwartek.
- Jak wyglądał gol z twojej perspektywy.
- Było dośrodkowanie z lewej strony od Tomka Warczachowskiego. Chciałem zamknąć akcję i uderzyć po długim rogu, bo zauważyłem, że bramkarz jest przy bliższym słupku. Wyskoczyłem do główki, a następnie piłka wpadła do siatki. Nie był to gol takiej urody jak bramka Ruszkula, ale liczy się tak samo, a ja się bardzo z niej cieszę.
- Tym bardziej, że to gol na mały jubileusz. Rozegrałeś 50. mecz w barwach Zawiszy.
- A tego nawet nie wiedziałem (śmiech).
- Ten punkt jest trochę historyczny, bo dotychczas przegrywaliście z Olimpią w lidze.
- Tak było w ubiegłym sezonie. Ulegliśmy 1:2 na wyjeździe i 0:1 u siebie. Wydaje mi się, że trochę się zrehabilitowaliśmy wygraną w Pucharze Polski. A dzisiaj przy odrobinie szczęścia też byśmy wygrali. Szkoda, że nam się nie udało.