Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Wika z Delecty: Pojedziemy do Rzeszowa wygrać chociaż raz

ROZMAWIAŁ DARIUSZ KNOPIK
Marcin Wika (przyjmuje) w meczach przeciwko Asseco Resovii zdobył odpowiednio 10 i 14 pkt.
Marcin Wika (przyjmuje) w meczach przeciwko Asseco Resovii zdobył odpowiednio 10 i 14 pkt. Jarosław Pruss
Po pierwszych dwóch meczach półfinału play off PlusLigi wiemy tylko tyle, że będą jeszcze przynajmniej dwa spotkania. Kto zagra o złoty medal mistrzostw Polski ciągle jest sprawą otwartą. O tym rozmawiamy z Marcinem Wiką.

- Plan udało się wykonać tylko czy aż w połowie?
- Wygraliśmy jedno spotkanie i to jest cenne. Jednak żałujemy, że przegraliśmy drugi mecz. Tym bardziej, że byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie breaka, a w nim wszystko byłoby możliwe.

- W decydujących momentach odnosiło się wrażenie, że brakuje wam sił. Jak było z regeneracją po pierwszym meczu?
- Czasu na regenerację było mało, ale one były takie same dla wszystkich. Po pierwszym meczu adrenalina mocno jeszcze buzowała. Emocje długo nie chciały opaść. Mnie udało się zasnąć dopiero około wpół do trzeciej. Na poniedziałkowym meczu czułem się dobrze, choć w końcowej fazie meczu trochę "odcinało" prąd.

- W drugim meczu o wyniku decydowały elementy typowo siatkarskie czy szczęście? Zdobyliście tyle samo "małych punktów" po 94.
- Patrząc na wyniki poszczególnych setów można powiedzieć, że decydowały niuanse. Pewnie elementy siatkarskie czy szczęście też miały na to wpływ. Coś więcej będziemy mogli powiedzieć po dokładnej analizie obu meczów. Pomimo porażki pokazaliśmy charakter i to, że jesteśmy drużyną. Mistrzowie Polski musieli się mocno napracować, by nas pokonać. To jest sport i ktoś musiał przegrać. Raz to my byliśmy lepsi, w drugim meczu wygrała Resovia. Możemy wszystkim obiecać, że w następnych meczach będziemy walczyć do ostatniej piłki.
- Tak szczerze: ma pan do siebie pretensje o jakieś popsute zagrania?
- Trudno tak na gorąco coś konkretnego sobie przypomnieć. Jednak zawsze jest tak, że można zagrać lepiej. Tym bardziej po porażce. Dopiero po obejrzeniu na spokojnie meczów dociera, że to mogło się zrobić tak, a tutaj uderzyć inaczej, a w tym przypadku przyjąć zagrywkę dokładniej.

- W tym sezonie nie udało się wam wygrać w Rzeszowie. Teraz jeśli chcecie wrócić do Bydgoszczy albo tam zakończyć rywalizację musicie tego dokonać.
- Czas najwyższy przełamać rzeszowską halę...

- W tym sezonie udało się to tylko zespołowi z Częstochowy.
- Ten sezon jest w ogóle dziwny. Zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie niezwykle ciężko, ale nie spuszczamy głów. Pojedziemy tam wygrać chociaż raz i wrócić do Bydgoszczy, by rozegrać decydujący mecz przed naszą wspaniałą publicznością. Wielkie słowa uznania i podziękowanie dla kibiców, za to że nas dopingują i są z nami w ciężkich momentach. Bardzo nam pomagają.

- Do meczów w Rzeszowie pozostało jeszcze blisko dwa tygodnie. To dobrze, że tak długo musicie czekać na kolejny etap rywalizacji?
- Ma to swoje plusy i minusy. Po porażce jest szybka chęć rewanżu. Z drugiej strony będzie czas na poprawienie swojej gry i o popracowanie nad elementami, które wychodzą nam słabiej. Poza tym ci, co mają jakieś drobne urazy, będą mogli się wyleczyć. Zobaczymy jak będzie. Wierzę, że z dobrym skutkiem dla nas.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska