Marika Popowicz-Drapała w wielkim stylu rozpoczęła sezon halowy. W Orlen Cup w Łodzi pobiegała 7.30 w sprincie, co jest na razie piątym polskim wynikiem w sezonie. Dzień później w mityngu w Arenie Toruń poprawiła rekord życiowy na 200 m, a wynik 23.31 jest aktualnie numerem 23. w światowych tabelach.
Marika Popowicz-Drapała w świetnej formie. "Znaleźliśmy patent"
To już jest 22 sezon na bieżni, ale ochoty i ambicji nie brakuje. - Nigdy mi tego nie brakowało, kocham sport, zawsze był obecny w moim życiu. Po urodzeniu syna motywacją były igrzyska w Tokio, a potem czułam, że stać mój organizm na więcej. Znaleźliśmy z trenerem patent na trenowanie w moim wieku i taki jest efekt - mówi Marika Popowicz-Drapała
Kluczem do takiej formy było ograniczenie elementów w treningu i rozsądne gospodarowanie swoimi siłami. - Nie robię nic więcej niż trzeba, głównie siła, biegi i szybkość, wyrzuciłem inne "ozdobniki" i to działa, więcej biegam i z krótszymi przerwami. Ważne są mentalność i psychika, bo tę pracę trzeba jeszcze wykorzystać w zawodach. Kiedyś byłabym zadowolona z takim wyników, a teraz wiem, że to jedynie środek do osiągnięcia kolejnego celu - podkreśla.
Co ciekawe, bydgoszczanka ustanowiła jednocześnie rekord Polski masters na 60 m i mogłaby powalczyć o złoty medal na zbliżających się Halowych Mistrzostwach Europy w Toruniu. Na razie jednak cele ma inne. - W ubiegłym roku nagle zauważyłam, że pojawia mi się opcja zgłoszeń do zawodów masters. To nawet zabawne, gdy muszę tłumaczyć się z wieku. Niech to będzie jednak inspiracja dla sportowców, że nie warto spieszyć się z końcem kariery, a czasami w późnym wieku można jeszcze się tym bawić i marzyć o dużych celach - podkreśla bydgoszczanka.
Marika Popowicz-Drapała marzy o olimpijskim starcie w Paryżu
Dla niej ten pierwszy międzynarodowy to Halowe Mistrzostwa Świata w Glasgow, które zaplanowano na pierwszy weekend marca. A latem Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Na pewno nie w sprincie, ale z pewnością ma widoki na miejsce w sztafecie 4x400 m. Na tym dystansie bydgoszczanka poważnie zaczęła startować w poprzednim sezonie. Świetny wyniki 52.95 dał jej miejsce w zespole, który wywalczył szóste miejsce na mistrzostwach świata w Budapeszcie.
- Moje plany są elastyczne i stawiam na metodę małych kroków. Paryż to cel nadrzędny, pozostałe imprezy to jedynie droga do tego celu. Pierwszy raz przepracowałam czas przed sezonem pod kątem 400 metrów. Nie nakręcamy się i będziemy z trenerem obserwować wyniki - opowiada nam reprezentantka bydgoskiego Zawiszy.
Najbliższym celem naszej biegaczki jest Orlen Copernicus Cup już 6 lutego w Arenie Toruń, tam po raz pierwszy w sezonie pobiegnie na 400 m. - Serce do sprintu wciąż mocno bije, ale ta prędkość to świetna baza pod kątem 400 metrów. Cały czas uczę się tego dystansu. Mam za sobą tyle lat startów, a każda nowość wnosi powiew potrzebnej świeżości. Lubię wyzwania. Mam w głowie swoje cele, ale nie chciałabym ich zdradzać, wolę robić i chwalić się efektami niż opowiadać - podkreśla Marika Popowicz-Drapała.
