Mariusz Brunka pokonał w prawyborach Marcina Wałdocha i to on będzie teraz numerem jeden stowarzyszenia. Jak stwierdził, Chojnice obecnie przypominają troszeczkę folwark, a chodzi o to, żeby stały się samorządową wspólnotą. Do tego potrzebne są instytucjonalne zmiany - upodmiotowienie rady miejskiej, by - jak twierdzi Brunka - głosowała wedle sumienia, a nie kaprysu burmistrza. Potrzebna jest też dwukadencyjność burmistrza, bo każda władza człowieka psuje, a jak się siedzi na jakimś stołku zbyt długo, to łatwo o wyrobienie w sobie mentalności pastucha, czyli chęci prowadzenia stada.
Czytaj: Stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność idzie po władzę
- Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej złożę deklarację, że dłużej niż dwie kadencje nie będę na tym stanowisku - obiecuje kandydat PChS.
Kandydat PChS będzie też zabiegał o zmiany w urzędzie miejskim polegające na ograniczeniu organów nadzoru, a postawieniu na lepszą organizację pracy. Urząd ma być przyjazny, także dla petentów...
W tym tygodniu PChS zamierza stworzyć komitet inicjatywy ustawodawczej, który będzie pilotował projekt zmian w ustawie o samorządzie i wyborach. Chodzi o to, by kandydat na burmistrza mógł wytypować swojego zastępcę, tylko jednego, na okres całej kadencji i by z automatu zastępca wchodził w jego miejsce, gdyby on sam nie mógł pełnić takiej funkcji. Na początek stowarzyszenie musi zebrać 1000 podpisów, potem 100 tys., by projektem zajął się Sejm.
Czytaj: Zakłócenie. Jak burmistrz Chojnic z "anarchistą" na rynku się przekrzykiwał
- W Chojnicach nie są potrzebni dwa wiceburmistrzowie - twierdzą członkowie PChS. - Te stanowiska rozdaje się jako łupy po wyborach, a de facto ci panowie nie mają na nic wpływu. I na dodatek obaj mają uprawnienia emerytalne. Nie mamy nic przeciwko ich dalszej pracy, ale może niekoniecznie na tych stanowiskach. Ich kadencja łącznie kosztuje nas milion złotych!
Czytaj e-wydanie »