https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek-Herod i sprawiedliwi

Iza Wodzińska
Zmobilizowani w obronie Orkiszewskiego ojcowie  i matki biją brawo posłance Sobeckiej.
Zmobilizowani w obronie Orkiszewskiego ojcowie i matki biją brawo posłance Sobeckiej. Lech Kamiński
- Brakuje tylko, żebyście otruli naszego docenta jak Juszczenkę! Wtedy mielibyście z nim spokój! - krzyczała w środę pod adresem władz województwa rozjuszona jejmość.

     Posłowie Anna Sobecka i Antoni Mężydło, zmobilizowani wokół wyrzuconego ze szpitala przed świętami chirurga dziecięcego Marka Orkiszewskiego ojcowie i matki pacjentów, sam Orkiszewski, a także planujący start w najbliższych wyborach emerytowany inżynier przyszli na środowe posiedzenie sejmiku województwa, żeby pokazać, że nie akceptują marszałka Waldemara Achramowicza i jego sposobu rozwiązania konfliktu w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym.
     Bo nie chciał Millera?
     
- Posłanka Sobecka świetnie wie, że jej wniosek o odwołanie Achramowicza nie będzie rozpatrywany. Na tyle zna ustawę o samorządzie, a jeśli miała wątpliwości, na pewno to sprawdziła. Ale jej chodzi o wywołanie zadymy - denerwował się w środę jeden z uczestniczących w obradach sejmikowych radnych. - Budowlaniec (dyrektor WSD jest z zawodu inżynierem budownictwa - iw) i człowiek o profesji kolejarskiej (Achramowicz pracował kiedyś w PKP - iw) mają wiedzieć lepiej, jakiego specjalisty potrzeba chorym dzieciom? - mówiła tymczasem podniesionym głosem z sejmikowej trybuny pani poseł. Kiedy zawiesiła głos, goście nagrodzili ją brawami. Nazwała Orkiszewskiego "wybitnym specjalistą" i "prawym człowiekiem". Jej zdaniem, kłopoty lekarza wzięły się stąd, że odważył się zaprotestować, kiedy kilka lat temu były premier Miller robił sobie zdjęcia z chorymi dziećmi, żeby "czarować wyborców". - Pan marszałek kieruje się w tej sprawie politycznymi względami - przekonywał. Dodała, że sprzęt z toruńskiej kliniki chirurgii dziecięcej wywożony jest do Bydgoszczy, a po interwencji w prokuraturze wie, że opróżniając z rzeczy Orkiszewskiego szpitalny pokój dyrekcja szpitala popełniła przestępstwo.
     Występujący po niej Mężydło zarzucił Achramowiczowi korupcję i kupowanie głosów w sejmiku. Temperatura wymiany zdań cały czas rosła, nikt już nie mówił spokojnie.
     Achramowicz, mafia, sitwa
     
- Czy was kiedykolwiek dotknęło nieszczęście, że ktoś w waszych bliskich trafił do szpitala?! Życzę wam tego! - krzyczała do radnych województwa jedna z przybyłych matek. - Żyjemy jak na Kubie! Mam nadzieję, że to się skończy i pana już tu nie będzie! - uzupełniła pod adresem Achramowicza inna. - Pan siada! - zakomenderowała zażywna jejmość, kiedy na salę obrad wszedł spóźniony chirurg. Marek Orkiszewski - drobny mężczyzna o twarzy niemal w kolorze szarej marynarki którą włożył - usiadł posłusznie w krzesłach za Sobecką. Przysłuchując się awanturze żuł gumę. Mężydło próbował wymusić na prowadzącej sesję, by także on mógł wygłosić przemówienie póki na sali są dziennikarze. - Dwie minuty! - zażądał wreszcie sam chirurg, celując w przewodniczącą sejmiku Lucynę Andrysiak dwoma wystawionymi palcami. Ta broniąc się tłumaczyła, że całe zajście rozbija porządek sesji, a trwającego od 5 lat konfliktu nikt nie rozwiąże w kilka minut. W końcu ustąpiła. - Ratowałem w ostatniej chwili dzieci, które umierały na progu szpitala, wykrwawiały się na śmierć. Oskarżam pana marszałka, że inspirował sytuację, w której zagrożenie ich życia było realne. Że wykorzystuje prokuraturę, że działa jak mafia i sitwa! - oświadczył lekarz, gdy udzielono mu głosu. - Odpuszczę mu, ale Mężydle nie. Po tym, jak pomówił mnie o korupcję, złożę doniesienie do prokuratury - zapewniał marszałek w kuluarach. "O (...) zasługach [Orkiszewskiego] możemy się dowiedzieć głównie z jego własnych enuncjacji" - odczytał sejmikowi fragment opinii Zarządu Głównego Towarzystwa Chirurgii Dziecięcej.
     "Samuraj" prowadzi kampanię
     
- To nie jest dyskusja o dobru dzieci. To jest zadyma sprowadzająca się do tego, jak dokopać marszałkowi! - denerwował się wicemarszałek Jan Szopiński. W grupie "zadymowej" wyróżniał się emerytowany inżynier Andrzej Więckowski, były członek SLD, osobisty przeciwnik Achramowicza. Chwalił się, że na marszałka skarżył się już Millerowi, Oleksemu i Kwaśniewskiemu. W trakcie przemówienia Orkiszewskiego wśród siedzących najbliżej rozdał kilkanaście wizytówek. - Nazywają mnie "Samuraj" - przedstawiał się wręczając kartoniki. Wyznał, że w najbliższym czasie chciałby kandydować "na posła albo radnego". Kiedy marszałek składał wyjaśnienia, wykrzykiwał "bzdura!", "skandal!", "na kolejarstwie się pan zna!".
     - Na wielu innych rzeczach też! - odpalił w końcu Achramowicz, który z wykształcenia jest ekonomistą. - Czy to jest normalne, że ktoś mieszka w szpitalu? Czy to normalne, że jeden człowiek od 5 lat stale sprawia problemy, a ostatnio paraliżuje pracę oddziału tak, że nie spełnia on warunków kontraktowania usług w NFZ? - bronił podjętej tuż przed Wigilią decyzji o usunięciu Orkiszewskiego. Przekonywał, że chirurgowi tak naprawdę nie zależy na pracy, tylko na zaspokojeniu ambicji i kierowaniu zawieszoną obecnie kliniką. - Mam takie kwalifikacje, że nie mogę operować przepuklin - odpowiedział z uśmiechem "Pomorskiej" Marek Orkiszewski zapytany o to wprost.
     Ramki:
     1.
     Pani poseł się myli:
     Dyrektor WSD Bogumił Kurowski:**- Żaden sprzęt oddziału chirurgicznego nie jest wywożony do Bydgoszczy.
     Małgorzata Piotraszewska, prokurator rejonowa Toruń-Wschód: - Nie można dziś stwierdzić, że w związku ze sprawą lekarza dyrekcja szpitala popełniła przestępstwo. O tym, czy do niego doszło, czy nie, będzie można powiedzieć dopiero po zakończeniu postępowania.
     2.
     Rada Miasta Torunia o sprawie Orkiszewskiego:
     - "wyraża głęboką dezaprobatę (...) wobec działań, które doprowadziły do faktycznej likwidacji kliniki"
     - "oczekuje od marszałka województwa (...) działań, które zatrzymają degradację lecznicy i przywrócą działalność (...) kliniki".

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska