- Komisja rozpatrzyła dowody w sprawie i uznała nauczycielkę za winną - informuje Ewa Jaśkowska z kuratorium oświaty w Bydgoszczy.
Mowa o nauczycielce matematyki w Zespole Szkół nr 12 przy ul. Stawowej na Błoniu.
Przypomnijmy. Matematyczka z „elektryka” miała na lekcjach używać nieprzyzwoite zwroty, choćby: „Se, k..., jaja robicie, k...”, „Ja p...”, „Zapytam się debila z gimnazjum i będzie wiedział”.
Uczniowie nagrali telefonami komórkowymi swoją nauczycielkę. Nagrania trafiły do kuratorium oświaty. Pisaliśmy o tym w zeszłym miesiącu w artykule „Nie każdy nauczyciel tak fajny, jak przy tablicy się wydaje”.
Komisja ma głos
Wcześniej pod adresem pracy kobiety nie było zarzutów. Urzędnicy z Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta w Bydgoszczy nie byli decyzyjni w sprawie.
Komisja dyscyplinarna działająca przy wojewodzie kujawsko-pomorskim, o incydentach z „elektryka” wiedziała od maja. Przesłuchano świadków, czyli młodzież, nauczycieli i bohaterkę nagrania. Dopiero jednak na początku bieżącego roku szkolnego rozpatrzyła sprawę.
Rzecznik dyscyplinarny stwierdził też, że „materiały zgromadzone w trakcie postępowania wyjaśniającego nie wskazują, że obwiniona dopuściła się naruszenia nietykalności cielesnej ucznia”.
To znaczy: nauczycielka nie odważyła się podnieść ręki.
Wiesława Sraga, dyrektor ZS 12, miesiąc temu mówiła nam, że nie widziała konieczności, aby zawieszać matematyczkę w prowadzeniu lekcji.
Nauczycielka wzięła jednak zwolnienie chorobowe. Nie przyznaje się do stawianych jej zarzutów.
Z nami matematyczka nie chciała rozmawiać. Przekazała nam to za pośrednictwem swojej pani dyrektor.
Jedna z czterech
Jaka kara spotkała nauczycielkę? W komisji dyscyplinarnej nie mogą o tym mówić. - Możemy powiedzieć natomiast tyle, że zgodnie z Kartą Nauczyciela mogą to być cztery kary: nagana z ostrzeżeniem, zwolnienie z pracy, zwolnienie z pracy z zakazem wykonywania zawodu przez 3 lata albo dożywotnie wydalenie z zawodu - tłumaczyła wczoraj Ewa Jaśkowska.
Pod naszym październikowym tekstem pojawiło się sporo komentarzy. - Jeżeli ktoś nagrywa w ukryciu, to jest to nielegalne. I ukarać można osobę nagrywającą. Taki sam nielegalnie zdobyty materiał, jak w przypadku członków rządu nagrywanych w znanej restauracji - napisał jeden z internautów na naszym forum.