- O człowieku 70-letnim mówi się mocny, a o stuletnim chyba powinno się mówić mocarny - stwierdził na setnych urodzinach Bolesławy Kantak syn Witold. Z opowieści o życiu Bolesławy Kantak wynika, że taka właśnie była - mocarna, zapracowana matka nie tylko dla swojej gromadki, ale i osieroconego rodzeństwa swojego męża, a potem dla wnuków i prawnuków.
Nic dziwnego, że 14 listopada w setne urodziny kto żyw z rodziny pognał najpierw na mszę do kościoła, a potem na urodzinową imprezę do "Słonecznej". Córka Anna Niemczyk, z którą mieszka solenizantka, zadbała, aby wszystko przebiegało według szczegółowo obmyślonego scenariusza. I wszyscy żałowali, że setnych urodzin mamy nie dożył najstarszy syn Hieronim Kantak z Kamienia.
Były oczywiście kwiaty, prezenty, przemowy, toasty i kilka razy odśpiewano "Dwieście lat". Burmistrz Waldemar Stupałkowski z szefową USC Barbarą Wiese pospieszyli do najstarszej mieszkanki gminy Sępólno z kwiatami i prezentem dla stulatki.