- Jak to się stało, że PO wraca do prac nad ustawą metropolitalną?
- We wszystkim poprzednich projektach zapisywano konkretne obszary w kraju, w poszczególnych regionach, opisując, gdzie metropolie mogły powstać. Wiązało się to z różnego rodzaju protestami i niezadowoleniem tych, którzy nie znajdywali siebie w tej ustawie lub tych, którzy uważali, że w ramach tych granic nie chcą się znaleźć. Ten projekt ustawy metropolitalnej klubu parlamentarnego PO nie zawiera zapisów określających, gdzie te metropolie miałyby powstać, a określa, na jakich warunkach.
- Na jakich więc warunkach?
- To rada ministrów będzie podejmowała decyzję o tworzeniu obszarów metropolitalnych, ale nie sądzę, aby decydowała się na ich tworzenie, jeżeli lokalne środowisko nie będzie zgodne co do tego, że chce podążać w takim kierunku, bo jest np. skłócone. W pierwszej kolejności o chęć posiadania powiatu metropolitalnego wyciągną rękę Ślązacy, którzy są głównym motorem powstania ustawy, pewnie Trójmiasto. Ta ustawa jest uzgodniona z kancelarią premiera i prezydenta. Nie powinna budzić żadnych emocji. Nie zawiera zapisów, które powodują obstrukcję samorządowców czy parlamentarzystów.
- Jak mają być zorganizowane metropolie?
- Ustawa zawiera zapis, że obszar powiatu metropolitalnego będzie reprezentować 15-osobowa rada wybrana w wyborach powszechnych. Z tego grona radni wybiorą trzyosobowy zarząd. Podział mandatów będzie proporcjonalny do liczby mieszkańców okręgu wyborczego. Takich okręgów w metropolii bydgosko-toruńskiej byłoby kilka. Nie ma więc zagrożeń dla Bydgoszczy, bo większość w składzie rady będą mieć ludzie wybierani w Bydgoszczy i okolicach. Nie mam też zastrzeżeń do pomysłu, żeby siedzibą powiatu była Bydgoszcz. Województwo kujawsko-pomorskie, które od dziesięcioleci wlecze się w ogonach statystyk, powinno wreszcie dokonać przełomu w sposobie myślenia. Potrzebny nam jest w regionie jeden silny organizm miejski, który będzie kołem zamachowym do rozwoju regionu. Jeśli ludzie z powiatu mogileńskiego i żnińskiego szukają szans w Poznaniu, Grudziądz ciąży ku Trójmiastu, Włocławek ku Łodzi, to za chwilę, jeśli nie przełamiemy nieporozumień, nasze województwo będzie słabło. Jego losy będą mogły zostać poddane weryfikacji.
- W regionalnej PO trwają wewnętrzne rozmowy o projekcie ustawy. Co dalej?
- Rozmawiałem już z marszałkiem, prezydentem Bydgoszczy, zarządem regionu PO. To kompromisowa ustawa. Śląscy posłowie bardzo zabiegają o to, żeby przyjąć ją tak, żeby Ślązacy już w przyszłorocznych wyborach samorządowych mogli wybrać radnych powiatu metropolitalnego. Jeśli taki kalendarz uda się zrealizować, moglibyśmy przeprowadzić wybory też do bydgosko-toruńskiego powiatu. Ale to zależy od nas samych w województwie, czy uda nam się porozumieć.