Teren, na którym mieści się budynek szkoleniowy, parking i hangary na sprzęt lotniczy przy ul. Biedaszkowo nie zostanie sprzedany. Lotnicy podkreślają jednak, że będą spali spokojnie dopiero, gdy miasto formalnie przekaże Agencji Mienia Wojskowego działkę zastępczą.
- Z tego, co mi wiadomo, jest już sporządzony operat szacunkowy terenu, który zajmujemy - mówi Stanisław Szpera, prezes Aeroklubu Bydgoskiego. - Miasto musi go dostarczyć Agencji Mienia Wojskowego.
Przypomnijmy, że spór między bydgoskim samorządem, a wojskową agendą o nieco ponad 2 ha, zajmowane przez lotniczy klub sportowy, rozgorzał w sierpniu. To wtedy zarząd aeroklubu otrzymał pismo z AMW z nakazem opuszczenia terenu do 15 września ubiegłego roku.
- To było jak cios obuchem w głowę - Szpera latem komentował urzędniczy nakaz. - Przecież już w 2008 roku bydgoscy radni przyjęli uchwałę o tym, że w zamian za odstąpienie AMW od sprzedaży terenu aeroklubu, agencja otrzyma inną działkę, w Fordonie.
Mowa o gruncie pod budownictwo mieszkaniowe przy ul. Grota-Roweckiego. Teren przy ul. Biedaszkowo, aeroklub zajmuje już od pół wieku.
Czytaj e-wydanie »