Wiadomość dnia, niestety, nie jest najszczęśliwsza dla samorządu. Jest decyzja ministerstwa kultury dotycząca rozdziału funduszy z tzw. mechanizmu norweskiego i już wiadomo, że Chojnice nie dostaną pieniędzy na budowę nowego centrum kultury Balturium.
Chyba, że skutek przyniesie odwołanie, nad którym do końca tygodnia ostro pracuje wydział programów rozwojowych w ratuszu.
To wielki zawód, bo samorządowcy liczyli na to, że ich świetlana wizja dzięki funduszom norweskim będzie miała szansę się zmaterializować. Z budżetu miasta nie wysupłają ponad 30 mln zł na to zadanie, a tymczasem stary dom kultury nie spełnia podstawowych funkcji i nawet cyfrowe kino nie jest receptą na uzdrowienie tej placówki i dopasowanie jej do wymogów XXI w.
Wniosek z Chojnic zasłużył w opinii ekspertów na 57 proc. w punktacji, a do dalszego etapu przechodziły te, które miały co najmniej 65 proc. - Zabrakło sześciu punktów - informował wczoraj na sesji burmistrz Arseniusz Finster.
Wiadomo, że konkurencja była spora, bo wniosków z całej Polski aż 277, z czego 174 przeszły do drugiego etapu. Kolejny, do którego już Chojnice nie przeszły, objął 50 wniosków.
Podstawowa rzecz, która była gwoździem do trumny miejskiego wniosku, to fakt, że nie chodzi o rewitalizację obiektu dziedzictwa narodowego.
- Też można by polemizować - śmieje się Finster. - Wszak powstał w ramach czynu społecznego w PRL, a to też tak czy owak jest nasze dziedzictwo.
Czytaj e-wydanie »