Michael Jepsen Jepsen w pierwszym meczu barażowym zrobił swoje. W rundzie zasadniczej zgubił tylko punkt, choć notę obniża mu oddany bez walki ostatni wyścig. Duńczyk jest jednym z niewielu żużlowców, którzy w tym sezonie spełnili w Toruniu oczekiwania.
- Nie jestem do końca zadowolony ze swojego występu. Do ostatniego wyścigu nawet było dobrze, mimo że motocykl nie spisywał się tak dobrze, jak bym sobie tego życzył. Ale na całość mojego występu rzutuje ostatni wyścig, w którym kompletnie zawaliłem start, a potem na dystansie już nic nie byłem w stanie zrobić - wyjaśnia Jensen.
ZOBACZ: W Toruniu wierzą, że cztery punkty wystarczą [opinie]
Duńczyk przyznaje, że wszyscy w Toruniu liczyli na wyższe zwycięstwo, ale też nie ma sensu teraz narzekac. - Najważniejsze że wygraliśmy to spotkanie, choć po znakomitym początku w naszym wykonaniu mogłoby się wydawać, że zwycięstwo powinno być okazalsze. Ale przecież drużynie rywali też zależało na jak najkorzystniejszym wyniku i było wiadomo, że nie poddadzą się do końca.
Zadyma na meczu Get Well - Wybrzeże [ZDJĘCIA]. Kto prowokował?
Jak ocenia szanse przed rewanżem w Gdańsku? Jensen motywacji szuka w finałowych wydarzeniach w lidze szwedzkiej w tym sezonie.
- Już raz przeżywałem podobną huśtawkę nastrojów. Nikt nie stawiał na Smedernę, szczególnie po pierwszym meczu u siebie, a tymczasem tytuł mistrzowski przypadł właśnie nam. To dobra lekcja przed rewanżowym spotkaniem w Gdańsku. Chcąc osiągnąć sukces trzeba o nim pozytywnie myśleć, trzeba być skoncentrowanym, współpracować ze sobą i wierzyć do końca w dobry wynik. Na pewno zrobimy wszystko co w naszej mocy by zapewnić Toruniowi ekstraligę - podkreśla były mistrz świata juniorów.
