Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Gołaś przez włoskie góry dojedzie do Londynu

(jp)
Michał Gołaś w koszulce najlepszego górala Giro.
Michał Gołaś w koszulce najlepszego górala Giro. archiwum omega pharma
Michał Gołaś jest pierwszym Polakiem, który ma szanse na triumf w klasyfikacji górskiej Giro dItalia. To powinno wystarczyć do zdobycia przepustki na Igrzyska Olimpijskie w Londynie.

Gołaś już przeszedł do historii polskiego kolarstwa. We Włoszech wcześniej etapy wygrywał Lech Piasecki, na podium stawali Czesław Lang czySpruch, w czołowej dziesiątce klasyfikacji negeralnej kończył wyścig Zenon Jaskóła. Ale żaden Polak nie wygrał jeszcze koszulki dla triumfatora jednej z najważniejszych klasyfikacji w zawodowym kolarstwie.

Jedzie na 100 procent

Przed taką szansą stoi teraz wychowanek Pacificu. Po brawurowej ucieczce podczas 12 etapu Gołaś założył na mecie niebieską koszulkę najlepszego górala wyścigu Giro dItalia. Imprezy kolarskiej numer dwa na świecie, którą śledzą setki tysięcy kibiców.

- To co sobie zaplanowałem przed startem, wychodzi w 100 procentach. W czwartek było naprawdę ciężko, ale wiedziałem, że trzeba odskoczyć, a jak już to się stało to postanowiłem powalczyć o koszulkę najlepszego górala. Oczywiście brakuje tej "wisienki na torcie", czyli zwycięstwa etapowego, ale wyścig jeszcze się nie skończył. Zrobię wszystko, by dowieść koszulkę do Mediolanu - zapowiedział wychowanek toruńskiego Pacificu Toruń.

Na mecie podkreślał, jak wiele dała mu znajomość tras w tej okolicy. To właśnie tu startował w kilku juniorskich wyścigach jeszcze w barwach Pacificu.

- Ucieczkę zaplanowałem kilka dni temu i dlatego odpuszczałem sobie końcówki poprzednich etapów, oszczędzałem siły. Potrzebuję jeszcze jednego takiego etapu, jak dziś, na którym można odjechać peletonowi i zarobić punkty na premiach. Patrzę na rozpiskę etapów i widzę, że jest taka szansa. Może na piętnastym... - powiedział kolarz Polskiej Agencji Prasowej.

Gdyby dojechał na niebiesko do mety, byłby to ogromny sukces nie tylko jego, ale całego polskiego kolarstwa. I to z kilku powodów.

Klasa specjalistów

Przede wszystkim rozpoznawalność. Torunianin Giro oczywiście nie wygra. Po czwartkowym etapie do lidera Joaquima Rodrigueza tracił blisko 22 minuty. To nie ma jednak znaczenia. W zawodowym peletonie specjalizacja jest ogromna i każda dziedzina kolarskiego rzemiosła ma swoje wielkie gwiazdy. Mark Cavendish żadnego wyścigu wieloetapowego nie wygra, ale zarabia krocie dzięki talentowi sprinterskiemu.

Tacy specjaliści są niezwykle cenni dla każdej zawodowej grupy. Gwarantują nie tylko właściwe eksponowanie nazw sponsorów na mecie etapów, ale przede wszystkim punkty w klasyfikacji UCI. A te z kolei decydują o startach w największych wyścigach.

Gołaś także zapewne liderem dużej grupy już nie będzie, ale marka solidnego górala zapewni mu na lata dobre kontrakty w czołowych grupach świata. Tym bardziej, że specjaliści od jazdy w górach są bardzo cenieni, bo właśnie tam rozstrzyga się wiele wyścigów. Torunianin swój talent w tej dziedzinie udowodnił już rok temu, zostając najlepszym góralem Tour de Pologne. Sukces w Giro miałby jednak nieporównywalnie większy ciężar.

Dla Gołasia w końcu najważniejsze jest, że każdy taki etap w Giro podnosi jego szanse olimpijskie. Już tylko dni, najwyżej tygodnie zostały do nominacji Polskiego Związku Kolarskiego. Wydaje się, że na dziś trójka najpoważniejszych kandydatów do wyścigu ze startu wspólnego to Sylwester Szmyd, Bartosz Huzarski i właśnie Gołaś. Trudno sobie wyobrazić, żeby na olimpiadę nie wysłać kolarza w takiej formie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska