Miesiąc po zmianach w pogotowiu w Bydgoszczy. Jak jest?

Przypomnijmy, Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy do tej pory dysponowała dwunastoma zespołami podstawowymi, czyli takimi, w których jeździli ratownicy medyczni oraz czterema z lekarzami na pokładzie. 1 lutego te proporcje się zmieniły - jeden zespół specjalistyczny („S”) zamieniono w podstawowy („P”).

Powód? Jak kilka miesięcy temu tłumaczyli przedstawiciele WSPR, główną przyczyną takiej decyzji był deficyt lekarzy specjalistów medycyny ratunkowej na rynku pracy. - Swoją drogą ta specjalizacja jest niechętnie wybierana przez młodych lekarzy - mówi Krzysztof Wiśniewski, rzecznik i szef działu usług medycznych i szkoleń WSPR.

Jeszcze przed wprowadzeniem zmian pojawiły się głosy, że odbędzie się to ze szkodą dla pacjentów. „Likwidowanie takiego zespołu doprowadzi do większych przeciążeń pozostałych zespołów „S” - w momencie kiedy będą potrzebne, mogą po prostu być niedostępne - w terenie” - pisali w liście do naszej redakcji młodzi bydgoscy lekarze. WSPR tłumaczyła wówczas, że nie ma żadnego zagrożenia.
Jak wygląda sytuacja miesiąc po wprowadzeniu zmian? Rzecznik WSPR mówi, że rewolucji nie ma. - Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że pacjenci nie odczuli żadnej zmiany w związku z brakiem jednego ambulansu specjalistycznego - podkreśla. - Warto pamiętać, że zespoły z ratownikami medycznymi są dysponowane do wszystkich zdarzeń. Nie ma wytycznych, które mówią do jakich pacjentów ma jechać ambulans „lekarski” a do jakich „ratowniczy”. Ratownicy medyczni jeżdżą do wypadków komunikacyjnych, resuscytacji niemowlaków, dzieci i dorosłych, zawałów mięśnia sercowego, udarów mózgu, krwotoków, wstrząsów, duszności, zaburzeń psychiatrycznych itp. Dlatego pacjenci nie muszą się niczego obawiać.

A jakie są Państwa odczucia związane z przekwalifikowaniem jednego z ambulansów specjalistycznych na podstawowy? Na opinie czekamy pod adresem [email protected].