Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Biskupina o powstającym we wsi schronisku: "Nie" dla monstrum z Alcatraz!

Iwona Woźniak [email protected]
- Decyzja pana wójta jest wydana niezgodnie z przepisami - mówi Małgorzata Kaszyńska (z prawej)
- Decyzja pana wójta jest wydana niezgodnie z przepisami - mówi Małgorzata Kaszyńska (z prawej) Fot. Iwona Woźniak
Monstrum. Jak areszt w Alcatraz! - tak o powstającym w Biskupinie schronisku turystycznym mówi Wiesław Zajączkowski, dyrektor Muzeum Archeologicznego. Obiekt rośnie we wsi, pod nosem 100-letniej siedziby muzeum, tzw. majątku. - Dzieli nas od niego zaledwie 30 metrów.

BISKUPIN. Protest mieszkańców wsi. Nie chcą schroniska turystycznego

- Decyzja pana wójta jest wydana niezgodnie z przepisami - mówi Małgorzata Kaszyńska (z prawej)
- Decyzja pana wójta jest wydana niezgodnie z przepisami - mówi Małgorzata Kaszyńska (z prawej) Fot. Iwona Woźniak

- Decyzja pana wójta jest wydana niezgodnie z przepisami - mówi Małgorzata Kaszyńska (z prawej)
(fot. Fot. Iwona Woźniak)

Inwestorem jest Katarzyna Sobolewska. Schronisko ma być wysokie na 12 m i szerokie na 13,5 metra i długie na 30 m. Ma tu nocować jednocześnie 48 osób (przepisy ochrony przeciwpożarowej są bardziej restrykcyjne przy powyżej 50 osobach). Zaplanowano, że II piętro obiektu będzie nieużytkowe. Jednak po analizie projektu należy wnioskować, że właśnie II piętro, mimo iż ujęte jako nieużytkowe, da możliwość urządzenia kolejnych pokoi.

- Upchną o wiele więcej osób! - boją się mieszkańcy. Ale nie tylko tego się obawiają. - Czy inwestor pomyślał o parkingu? Tam nie ma na niego miejsca! Z troską o najbliższych sąsiadach przyszłego schroniska mówi Zajączkowski: - Na dziesięć rodzin aż osiem to moi pracownicy. Z tego sześć - emeryci. Jak uchronią się przed hałasem?

Konserwator zastrzega

Tymczasem pozytywną opinię w sprawie powstania obiektu wydała w czerwcu br. Iwona Brzozowska, kierownik bydgoskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. "WUOZ opiniuje pozytywnie w zakresie ochrony zabytków inwestycję, na podstawie projektu budowlanego". Jednocześnie szefowa delegatury wniosła zastrzeżenia: "(...) projektowana inwestycja powinna swymi gabarytami i formą architektoniczną nawiązywać do pozostałej zabudowy (...), nie powinna wprowadzać dysharmonii w formie architektonicznej istniejącej zabudowy oraz w krajobrazie".
O opinii Iwony Brzozowskiej dyrektor Zajączkowski mówi m.in.: - Z tych dwóch "powinno, nie powinno" nic nie wyszło. Nie ma planu zagospodarowania przestrzennego gminy Gąsawa. I to jest bolączka. W efekcie takie sformułowania inwestor może sobie wsadzić w buty i śmiać się. Bo mówią mu, że może, ale nie musi.
Mieszkańcy Biskupina zbuntowali się. - To nie jest Przyjezierze, że wszyscy przyjeżdżają na balangę i odjeżdżają. To jest wieś. Tu ludzie normalnie mieszkają. Mamy już jeden duży obiekt noclegowy. "Najedliśmy się" turystyki. Przyjezdni chodzą nabuzowani. Biegają nago po korytarzach. Muzyka i hałasy zakłócają nam ciszę nocną. A jak się wyjdzie z domu, można dostać butelką w głowę. Tu nie ma infrastruktury na takie obiekty.
Burza i konflikt związane z inwestycją rozpoczęły się w połowie czerwca. I trwają do dziś. A mieszkańcy jeszcze zapowiadają wyjście ze sprawą na całą Polskę. Na razie jednak zwołali wiejskie zebranie. I przedstawili swoje argumenty.

Kogo właściwie pytano?

- To jest samowola budowlana - mówiła Joanna Kopiarz. A Małgorzata Kaszyńska wyjaśniła: - Mój brat, Zbigniew Gaczkowski, jako bezpośredni sąsiad działki, na której powstaje obiekt, nie został powiadomiony o toczącym się postępowaniu o wydanie warunków zabudowy, co jest niezgodne z kodeksem postępowania administracyjnego. Mało tego. Decyzja ma też wadę, bo w dokumentach budowane schronisko wchodzi na działkę mojego brata. W związku z tym decyzja pana wójta Gąsawy dotycząca tej inwestycji winna być uchylona. A tymczasem budowa idzie pełną parą! Na dodatek wszystko odbywało się w tajemnicy przed mieszkańcami wsi!

- Proszę nie mówić, że te warunki były tajne. Zresztą ja nie wydaję pozwolenia na budowę, tylko starosta - oburzył się wójt Zdzisław Kuczma.
Głosom mieszkańców przysłuchiwali się też radni. W tym Maria Warda: - Czy starosta nie widział, jaki budynek ma stanąć? Przecież bywa w majątku muzeum. Wnioskuję, żeby starosta i szef nadzoru budowlanego przyjechali na kolejne zebranie do Biskupina. Żebyście się tu nie pozabijali. Zresztą, pamiętajmy, gdzie inwestuje rodzina państwa Sobolewskich, trzeba działać ze szczególną ostrożnością (tu Maria Warda zebrała oklaski od mieszkańców wioski).

Wypowiedź skomentował Zajączkowski: - Wina leży u źródła, w gminie. Pierwsza decyzja jest wadliwa, to i druga jest wadliwa.

Ping pong decyzją

Skontaktowaliśmy się wczoraj ze starostą Jaszczukiem, prosząc o ustosunkowanie się do komentarzy w Biskupinie: - Mogę jechać i wytłumaczyć (ja lub mój pracownik) mieszkańcom, o co tam chodzi. A niektórym radnym radzę, żeby w czwartym roku funkcjonowania nie podburzali ludzi i zapoznali się z przepisami. Najlepiej jest opowiadać o staroście. A my wydaliśmy pozwolenie na budowę w oparciu o decyzję wójta. Była też pozytywna opinia pani Brzozowskiej, która miała dokumentację.

- Teraz wszystko w rękach wójta Gąsawy - dodał. - Bo tam popełniono dwa błędy. Pan Gaczkowski przy wydaniu decyzji przez wójta nie został uznany jako strona postępowania administracyjnego i nie dostał decyzji. Poza tym w załączniku graficznym źle wykreślono teren, na którym jest inwestycja. Dopóki wójt tego nie poprawi, ja nic w tej sprawie robić nie będę. Bo decyzja jest decyzją ostateczną. Wiem ponadto, że wójt wydał postanowienie o wznowieniu postępowania w sprawie wydania warunków zabudowy dla obiektu państwa Sobolewskich (postanowienie z 9 lipca br.; wójt mówił o tym na zebraniu tłumacząc, że teraz należy zebrać opinie od wszystkich instytucji - przyp. red.). Ale jakoś nie widzę dalszych ruchów w temacie. Więc ktoś wreszcie musi to głośno powiedzieć: jeśli decyzja o warunkach zabudowy będzie uchylona, to ja uchylam pozwolenie na budowę. Tymczasem w Biskupinie grają w ping ponga, a starosta ma być rozjemcą?

Rozmawialiśmy też wczoraj z Elżbietą Dygaszewicz z WUOZ w Bydgoszczy (w zastępstwie przebywającej na urlopie Iwony Brzozowskiej). Nie chciała ustosunkować się szczegółowo do sprawy. Skomentowała jednak: - Faktem pozostaje to, że bardzo mocno przeszkadza brak planu zagospodarowania przestrzennego w gminie Gąsawa. Od lat nie możemy wymóc tego od gminy, choć były deklaracje wójta. Sytuację uzdrowiłby jednocześnie park kulturowy dla obszaru Biskupina i Wenecji. Ale my tego parku utworzyć nie możemy. Bo to jest inicjatywa gmin.

Inwestycje z głową

Dygaszewicz powiedziała też: - Z naszej strony wpisaliśmy do rejestru zabytków tyle otoczenia Biskupina, ile można było, żeby chronić ten obszar. Jednak zaznaczam - nie chodzi o to, żeby nie robić nic, nie inwestować, tylko o to, żeby robić to z głową, nie niszcząc krajobrazu kulturowego.
Dyskusji podczas zebrania wiejskiego w Biskupinie przysłuchiwał się Jacek Sobolewski, mąż nieobecnej na sali inwestorki. Gdy mieszkańcy zapytali, czy na czas wyjaśnienia mogą być wstrzymane prace, odpowiedział: - Ale ja nie jestem inwestorem. - To po co tu przyszedłeś? - padło z sali. - Towarzysko - odpowiedział.
- To co w takim razie? Mamy zatarasować drogi? - skomentowała Małgorzata Kaszyńska, patrząc w kierunku wójta Gąsawy.
Atmosfera wśród mieszkańców Biskupina nie stygnie: - Nie zamierzamy odpuścić. Chcemy zainteresować sprawą radnych, posłów, telewizję.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska