Chodzi o anteny na domu towarowym, a sprawa ich montażu, demontażu i ponownego postawienia toczy się ładnych kilka lat. Naszego Czytelnika najbardziej dziwi to, że przepisy zmieniają się tak szybko. - W 2010 r. była wykładnia, że anten nie może być, a teraz już mogą? - docieka.
Henryk Kotowski złożył przed świętami wielkanocnymi doniesienie na policję. - Prowadzimy czynności sprawdzające, czy anteny są umiejscowione zgodnie z zasadami prawa budowlanego - mówi Artur Porożyński, p.o. rzecznika policji w chojnickiej komendzie. - W ciągu miesiąca sprawa powinna się zakończyć.
Ale naszemu rozmówcy nie chodzi tylko o to, czy nie zostało złamane prawo budowlane. - Przecież wszyscy wiedzą, że to promieniowanie szkodzi. A najbliższe mieszkanie znajduje się w odległości siedmiu metrów. Ja się chyba stąd wyprowadzę - ubolewa. - Jak tak może być? Mam przygotowane pismo do ministra kultury z interwencją, bo tu u nas tylko mnie odsyłają.
Faktycznie tematem nie zajmował się urząd miejski. - Nie wpłynął do nas żaden wniosek o wydanie warunków zabudowy - mówi Jacek Marczewski, dyrektor wydziału gospodarowania przestrzenią i nieruchomościami. - A ja w ogóle nie wiem, co to są za anteny, czy to faktycznie jest telefonia komórkowa. A może stoją tam tylko patyki? No i czy jest tam jakieś promieniowanie...
Ale wie coś na ten temat miejska konserwator zabytków Marlena Pawlak. - Ta sprawa toczyła się w sądzie i pan Kotowski ją przegrał - informuje. - A teraz na dodatek zmieniło się prawo. Już nie jest konieczne wydanie decyzji środowiskowej, a ja wydałam pozytywną opinię.
Jak podkreśla, także na innych obiektach w centrum są zamontowane rozmaite urządzenia. - Sam pan Kotowski też ma tu wielki talerz TV - dodaje.
Właściciel domu towarowego Wojciech Libera nie chciał rozmawiać na ten temat. - Bez komentarza - powiedział.
Anteny na pewno nie zdobią elewacji i dachów. To kiepska dekoracja. A jeśli chodzi o ich negatywny wpływ na zdrowie, to zdania są podzielone i każdy ekspert wie swoje. I tu jest pies pogrzebany.