Doświadczenie życiowe uczy, a jeżdżę trochę po Polsce, że MOP-y (czyli miejsca obsługi podróżnych) przy autostradach czy drogach ekspresowych powstają u nas w szczerym polu. Wyjątkiem mają być te, które przy S-5 GDDKiA chce zbudować w Kołaczkowie, między Szubinem a Rynarzewem.
Ekspresowa S5 przejdzie mostem nad Brdą w Tryszczynie
Na podobne doświadczenie życiowe powołuje się też Mieczysław Godek, mieszkaniec Kołaczkowa. Różnica między nami taka, że to panu Mieczysławowi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad projektując MOP chce zabrać część placu manewrowego jego firmy transportowej. - Zostawią mi 21 metrów, a moje samochody ciężarowe mierzą po 16,5 metra. Będę musiał zamknąć firmę, bo bez placu firma traci rację bytu - mówi Godek. - Czy nie lepiej, a przede wszystkim czy nie taniej, budować MOP-y poza wsią, gdzie koszty wykupu niezabudowanych gruntów, często VI klasy, byłyby znacznie niższe? Przecież MOP służy nie mieszkańcom, ale podróżującym drogą ekspresową.
Podobne problemy z projektowaną budową MOP mają też inni mieszkańcy Kołaczkowa. Choć trzeba dodać, że są i tacy w tej wsi, których wykup ziemi cieszy. I to bardzo. Mieczysław Godek w piśmie do GDDKiA 25 maja tego roku prosił o wnikliwą analizę projektu budowy MOP przy przyszłej S-5. Pan Mieczysław twierdzi, że przez minione lata nie było żądnych konsultacji społecznych w sprawie budowy MOP, że projekt nigdy nie był konsultowany z miejscowym społeczeństwem. - O S-5 i MOP-ach w Kołaczkowie dyskusje toczą się od lat - mówi Ignacy Pogodziński, były burmistrz Szubina. - MOP-y w tej wsi to nie najlepsza lokalizacja. Proponowaliśmy Wąsosz-Młyn i Dąbrówkę Słupską. Ale nikt samorządów nie słucha. Jeżeli już Kołaczkowo, to można przecież przesunąć MOP o 50 metrów, omijając grunty pana Godka.
Do tematu wrócimy.
***
Skąd biorą się kierowcy jadący pod prąd na autostradach? ", wideo: TVN24/x-news