Zobacz wideo: Wystraszony łoś wbiega na trasę S5 pod Bydgoszczą

2 grudnia mija dokładnie rok od śmierci dwójki czernikowskich strażaków, którzy jechali na akcję. Ich ciężki wóz wyjechał z podporządkowanej drogi na krajową „dziesiątkę”, gdzie zderzył się z jadącym od strony Torunia samochodem ciężarowym. W wypadku zginęła 29-letnia druhna Ewelina i 62-letni druh Jan.
Wypadek w Czernikowie. Zarzuty dla kierowcy ciężarówki
Po 12 miesiącach od tamtego dramatu Prokuratura Rejonowa w Lipnie stawia kierowcy tira zarzut z artykułu 177, par. 2 Kodeksu karnego. Brzmi on tak: "Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Warto przeczytać
- Głównym sprawcą tego zdarzenia był kierujący samochodem strażackim, który poniósł śmierć w wypadku. Jego zachowanie było nieprawidłowe, wyjechał z podporządkowanej drogi bez sygnałów świetlnych i dźwiękowych – wyjaśnia Alicja Cichosz, Prokurator Rejonowy w Lipnie. - Jednak kierowca tira także przyczynił się do tego zdarzenia. Przekroczył dozwoloną w terenie zabudowanym prędkość o 23 km/h i nie dostosował jej do warunków na drodze. Zachował się niewłaściwie dojeżdżając do skrzyżowania z drogą podporządkowaną.
Co wydarzyło się w Czernikowie? Pomogli świadkowie
Śledztwo w sprawie wypadku było bardzo żmudne. Wyjaśnienie przyczyn tego dramatycznego zdarzenia wymagało znalezienia odpowiedzi na wiele pytań. Między innymi o to, czy w momencie zderzenia działała na skrzyżowaniu sygnalizacja świetlna, z jaką prędkością poruszały się oba pojazdy, czy wóz strażacki miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Tu bardzo pomocny okazał się monitoring z okolicznych sklepów i firm, który zarejestrował moment zderzenia. Jedno z takich nagrań udostępniono po apelach prokuratury i policji zamieszczonych na naszych łamach. Zgłosili się też świadkowie, których mimo bardzo wczesnej pory było kilku. To między innymi osoby czekające na autobus na pobliskim przystanku.
- Zabezpieczony monitoring oraz zeznania świadków wskazują na to, że wóz strażacki poruszał się bez sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Wjechał na skrzyżowanie z podporządkowanej drogi, kiedy sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu świeciła pulsacyjnym pomarańczowym światłem - mówiła nam wiosną prokurator Cichosz.
Zbyt duża prędkość
Co wiadomo o kierowcy ciężarówki, z którą zderzył się wóz strażacki? To 62-letni w chwili wypadku, doświadczony kierowca, który w momencie zderzenia był trzeźwy. Feralnego dnia jechał z ładunkiem z Torunia w kierunku Warszawy. Nie był przemęczony, bo pokonał zaledwie 30 km. Ekspertyzy wykazały, że zarówno jego samochód, jak i wóz strażaków były w pełni sprawne. Krótko po wypadku ustalono, że kierowca samochodu ciężarowego jechał na trasie z prędkością 70km/h. Biegły z zakresu ruchu drogowego w swojej opinii stwierdził jednak, że w momencie wypadku kierowca miał na liczniku 73 km/h. To oznacza, że o 23 km/h przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym. I między innymi to przesądziło, że stanie przed sądem.
Zobacz koniecznie
- Kuszące promocje na grudzień. Co dostaniecie gratis? Gdzie największe obniżki?
- Zagraniczne oferty pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy. Ile można zarobić?
- Katechetka spod Torunia na L4 niosła krzyż na procesji. ZUS zabrał jej zasiłek
- Zwolnili ją z pracy w fabryce za 166 dni chorobowego! Poszła do sądu, ale przegrała
Tragedia nad ranem
Przypomnijmy. Do tragedii na drodze krajowej nr 10 w Czernikowie doszło w czwartek, 2 grudnia ubiegłego roku około 4.40 nad ranem. Strażacy z tamtejszej OSP wyruszali właśnie do pożaru sadzy w kominie w domu w miejscowości Liciszewy. Żeby tam dojechać, musieli pokonać skrzyżowanie z drogą krajową nr 10. Właśnie tam zderzyli się z ciężarówką wiozącą alkohol, która jechała od strony Torunia. W wypadku zginęły dwie osoby - 29-letnia strażaczka Ewelina oraz 62-letni strażak Jan. Trzech innych druhów zostało poszkodowanych. Kierowca ciężarówki nie odniósł poważniejszych obrażeń.