- Podobno Wąwelno dostało milion złotych na rekultywację wiejskiego stawu?
- A tak, pięć lat trwało, ale się udało. Musieliśmy najpierw przejąć ten teren od Agencji Nieruchomości Rolnych, co udało się dopiero w ubiegłym roku. I teraz dostaliśmy pieniądze na tzw. małą retencję z Unii Europejskiej. Sołectwo i gmina zrobiły dokumentację, a pilotowaniem wniosku o dotację unijną zajął się Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Bydgoszczy. Dostaliśmy na ten staw 240 tys. euro, czyli 1 mln zł.
- Nieprawdopodobne. Milion chcecie włożyć w wiejski staw?
- Tu przed wojną było ładne jezioro i tak było oznaczone na niemieckich mapach. Jak się sprowadziłem z rodzicami do Wąwelna, to pamiętam, że wtedy jeszcze można się było w nim kąpać, była jakaś świetlica, karuzela. Tu spędzało się majówki. Niestety, teraz jest to staw zarośnięty trzciną i tatarakiem i kąpać się w nim nikt nie chce, taka jest brudna woda. Tam płynęły ścieki, wszystko jak leci, więc choć są ryby, to ja nie odważyłbym się ich zjeść. Chcemy, aby to miejsce ożyło. Na to Unia dała pieniądze, ale dotacja może być wykorzystana wyłącznie na rekultywację stawu i jego okolic. Na dalsze pomysły - jakieś otoczenie rekreacyjne - muszę znaleźć dodatkowe pieniądze.
- I kiedy się zacznie ta rekultywacja?
- Pod koniec sierpnia mają zjechać melioranci. Do końca czerwca muszą wszystko zrobić i się rozliczyć. Najpierw zajmą się rowami melioracyjnymi wokół stawu, a potem wybudują nowy przepust. Dopiero wówczas wezmą się za staw.