Pierwszy to stadion. Jeśli klub Chojniczanka trafi do Ekstraklasy, to dla miasta oznacza konieczność dalszego inwestowania w infrastrukturę. I nie będą to małe pieniądze, w przybliżeniu 4 lub 5 milionów złotych. Tyle może kosztować podgrzewana murawa, kolejne tysiąc miejsc dla widzów i następne pięćset pod dachem.
- Jeżeli miałaby być Ekstraklasa, to takie decyzje trzeba podejmować natychmiast - kwituje burmistrz. - Owszem, można by zrobić referendum, ale ja uważam, że trzeba mieć twarde siedzenie i podjąć to wyzwanie. Żadna dyscyplina sportowa nie promuje tak Chojnic jak piłka nożna...
Do utrapienia z Parkiem Wodnym, który w lutym będzie obchodził piętnastolecie, dołącza się pytanie o to, czy to nie jest najwyższy czas, by zmienić technologię i przejść z chlorowania wody na jej ozonowanie. Bo to nie tylko zdrowsze, ale i nowocześniejsze. Tyle że kosztuje słono...
Cały czas trwają prace nad wdrożeniem reformy edukacji, którą burmistrz otwarcie krytykuje, ale przeprowadzić musi. Do końca lutego ma zostać wypracowana ostateczna formuła zmian w szkołach, a wiadomo, że najwięcej kłopotów będzie z przenoszeniem klas z SP nr 5 i SP nr 3 do nowej SP nr 8.
W ratuszu cały czas ubolewają też nad tym, że nie mają możliwości zaproponowania żadnych gruntów inwestorom. Bo wszystkie są w gestii Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin, co burmistrz uważa za absurd i hamulec w rozwoju miasta. - Piszę do szefa Instytutu, ale nie ma odpowiedzi - skarży się Finster.
W tym kontekście mówi też o firmie Polipol, której chciałby pomóc w rozwijaniu potencjału w Chojnicach, ale jak dotąd nie ma odpowiedniej lokalizacji. I związane ręce. A to przecież niejedyny inwestor, który puka do ratusza.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Drobny, ale też wymagający rozstrzygnięć jest temat przeprowadzki MOPS do frontowej części Wszechnicy Chojnickiej i ZGM na opuszczone przez MOPS miejsce. A poza tym pracowni ChCK.
Negocjacje w sprawie wymiaru czynszu trwają już chyba kilka lat i jakoś końca nie widać. Podobno dotąd nie wiadomo, czy przeprowadzki będą opłacalne. A decyzje mają zapaść może jeszcze w tym miesiącu, a może w lutym.
Jak widać, urzędnicy mają o czym myśleć, a od ich decyzji zależą korekty w budżecie. Pocieszające jest to, że nie odbije się to na stanie naszych kieszeni, bo podatki i opłaty lokalne już nie drgną. No i to jest naprawdę dobra wiadomość.