https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miłość na szkolnych korytarzach czyli gdzie jest granica intymności?

Anna Starosta, "Głos Pomorza"
Fot. sxc
Przytulanie, drobne buziaczki, chodzenie za rękę - tak. Ale siadanie na kolonach, zbyt wyuzdane całowanie i dotykanie - zabronione. Tak wygląda miłość na szkolnych korytarzach...

Nigdzie nie specjalnych regulaminów, które określałyby co można robić na szkolnym korytarzu, a z czym trzeba poczekać, aż skończą się lekcje.

- Rodzice nie mają nic przeciwko, kiedy zamykam się w pokoju z chłopakiem - przyznaje 17-letnia Weronika. - Nie robimy tam przecież nic złego. Ot zwykłe przytulanie i pieszczoszki - puszcza oko nastolatka.

Zgoła innego zdania są nauczyciele. - Po pierwsze udowadniali, że są już "dorośli" i TO robią. Po drugie, że mają w nosie obowiązujące w szkole reguły - mówi pedagog. - Niestety, jeśli rodzic wezwany do szkoły popiera dziecko i mówi, że nic złego się nie dzieje, nasze pole manewru maleje.

- Szkoła to miejsce nauki - mówi jedna z nauczycielek. - Chodzą tu dzieci od 13 do 16 lat. To nie czas na miłość.

W gimnazjach nauczyciele zwracają uwagę nawet na najmniejsze przytulenia. W szkołach ponadgimnazjalnych pozwala się na więcej. Nie znaczy to oczywiście, że uczniowie mogą robić, co chcą. Mają jednak większą swobodę.

- Matura nie przez przypadek nazywana jest egzaminem dojrzałości. Zdaje się ją przecież nie tylko z przedmiotów, ale też z podejścia do życia - mówią nauczyciele.

Uczniowie przyznają, że z miłością jest podobnie jak z ubiorem. Wszystko zależy od nauczycieli. - Są tacy, którym nie przeszkadzają nasze fryzury, z kim chodzimy i jak bardzo się przytulamy. Bylebyśmy się uczyli. To się liczy - mówi Kasia z klasy maturalnej szczecińskiego technikum. - To uczciwe. Jak ktoś ma dobre oceny, to spełnia swoją rolę w szkole jak najlepiej. A to, czy wychodzi z niej z kimś za rękę nie powinno nikogo interesować.

- Jedynym wyjściem jest złoty środek, kompromis. Jeśli uczniowie przychodzą za rękę do szkoły czy przytulą się na korytarzu, to przecież nic złego. Jak zaczynają przesadzać w okazywaniu sobie czułości, zachowując się niemalże jak w sypialni, to zwracamy uwagę - mówi szkolny pedagog.

Źródło:

Miłość w szkołach. Co wolno na korytarzach w liceach i gimnazjach - gp24.pl

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~gość~
Gazeta pomorska pozbywa sie dobrych dziennikarzy. Wszyscy musza byc gorsi od red.poleskiej. A coraz trudniej takich znalezc.
B
Bany
W dniu 04.10.2009 o 11:32, artur napisał:

kurde ludzie, to są odosobnione przypadki. sam pamietam ze szkoly, ze kazdy sie wstydzil tak przy obcych sie calowac.. zwlaszca jak sie ma 15 lat. są niektorzy odwazni i ok. wsrod tych osob są tez i przyszli profesorowie, ale i zlodzieje i prostytutki itd... taki jest swiat - roznorodny. Nie mozemy byc wszyscy jednakowi. A poza tym szkoła nie tylko ma uczyć. Uczenie to 1/3 zadania szkoły. Poczytajcie ustawy o oświacie. Szkola to nie tylko miejsce nauki, ale takze wychowania i opieki. Więc spokojnie, kompromis jak najbardziej, ale niech nauczyciele nie mowią ze to miejsce do nauki. Mlodziez sama zobaczy, ze jesli caly dzien spedza z ukochaną, przestaje sie uczyc - to dostanie jedynki i nie zda. Wtedy zauwazy ze moze jednak warto wiecej sie uczyc... Spokojnie, nie martwcie sie o dzieciaki.



Gdzie tam odosobniony przypadek,
U mnie w liceum jak jakiś koleś chodził z dziewczyną z tej samej szkoły - a zdarzało się często - to regułą było przesiadywanie razem na przewach, zwłaszcza na dużej 20 minutowej - sam nawet raz wylądowałem u dyra z dziweczyną za całowanie. Ale ogólnie nie ma tragedii - nic nikomu złego nie robiliśmy...
~bolo~
Oj chyba dzisiejsza młodzież (oczywiście nie cała) sama pewnych rzeczy nie zauważa albo nie chce zauważać. Jeśli dostaje jedynki to nie dlatego, że nie umie tylko dlatego, że ..... i tu można usłyszeć tysiące powodów. A jeśli już zaczyna zauważać to już z reguły na zrobienie czegokolwiek jest już za późno.
Podobnie sytuacja ma się na egzaminie "dojrzałości" zwanym maturą. Prędzej ta dojrzała młodzież zgłosi skargę do CKE, że za oknem było głośno, że komuś w brzuchu burczało i to bardzo rozpraszało i dlatego nie zdała matury niż się przyzna, że zamiast się uczyć wolała robić tysiące przyjemniejszych rzeczy. Bo chyba w obecnym czasie naprawdę trzeba być frajerem by nie uzbierać na maturze 30 % punktów, które jest do zebrania.
Lepiej narzekać, że nauczyciele nie umieją nauczyć a samemu zamiast w domu chociaż godzinę spędzić na nauce lepiej spotkać się ze znajomymi, poklikać na gg lub siedzieć pół wieczora na NK i szukać "znajomych".
Oczywiście już nie wspomnę, że dzieci i młodzież w szkole zauważa tylko to, że mają prawa ale nie chcą widzieć żadnych obowiązków.
a
artur
kurde ludzie, to są odosobnione przypadki. sam pamietam ze szkoly, ze kazdy sie wstydzil tak przy obcych sie calowac.. zwlaszca jak sie ma 15 lat. są niektorzy odwazni i ok. wsrod tych osob są tez i przyszli profesorowie, ale i zlodzieje i prostytutki itd... taki jest swiat - roznorodny. Nie mozemy byc wszyscy jednakowi. A poza tym szkoła nie tylko ma uczyć. Uczenie to 1/3 zadania szkoły. Poczytajcie ustawy o oświacie. Szkola to nie tylko miejsce nauki, ale takze wychowania i opieki. Więc spokojnie, kompromis jak najbardziej, ale niech nauczyciele nie mowią ze to miejsce do nauki. Mlodziez sama zobaczy, ze jesli caly dzien spedza z ukochaną, przestaje sie uczyc - to dostanie jedynki i nie zda. Wtedy zauwazy ze moze jednak warto wiecej sie uczyc... Spokojnie, nie martwcie sie o dzieciaki.
r
rino
""Jeśli uczniowie przychodzą za rękę do szkoły czy przytulą się na korytarzu, to przecież nic złego. Jak zaczynają przesadzać w okazywaniu sobie czułości, zachowując się niemalże jak w sypialni, to zwracamy uwagę - mówi szkolny pedagog.""

I to jest zdrowe podejście do młodzieńczych relacji.
Gimnazjum, to nie żaden klasztor albo szkoła parafialna i dzieciaki powinny mieć prawo do kreowania wzajemnych pozytywnych relacji, które jak w życiu, mają określone granice.
Pełna zgoda! Kompromis, odpowiedzialna i pełna troski rozmowa, to sposób na dzieciaki ...
Niestety, mamy jeszcze nauczycieli /z przypadku/, którzy byliby zadowoleni gdyby w szkołach nie było . . . uczniów!

A tak przy okazji!! Gdzie się podziały w Gazecie Pomorskiej niezwykle mądre teksty Pani Redaktor Małgorzaty Święchowicz, która jak rzadko który dziennikarz czuła problemy oświaty?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska