Minister kultury odpowiada, że nie przewiduje zwiększenia liczby placówek tego typu, choć ma świadomość, że zwiększyłoby to możliwości kontynuacji nauki przez większą liczbę młodych uzdolnionych ludzi.
W ministerstwie sugerują, że optymalnym rozwiązaniem byłoby, gdyby szkołę II stopnia utworzyły i prowadziły władze samorządowe. A w tej sytuacji minister kultury pełniłby role organu sprawującego nadzór pedagogiczny.
Jest jedno "ale", nawet gdyby samorządowcy doszli do wniosku, że warto coś takiego zrobić, to w ministerstwie studzą zapał, bo ich zdaniem obecna kadra dydaktyczna Szkoły Muzycznej w Chojnicach oraz baza nie są w stanie sprostać potrzebom szkoły II stopnia. Najpierw więc należałoby rozwiązać ten problem.
Argumenty były właściwe - bo wielu młodych zdolnych nie kontynuuje nauki, bo do Szczecinka jest za daleko. Szkoła na miejscu byłaby wymarzonym rozwiązaniem. Ale - jak widać - nie jest to tylko kwestia tego, że sieć szkół muzycznych jest zdaniem ministerstwa wystarczająca. Także tego, że trzeba by rozbudować bazę i zatrudnić nowych nauczycieli. I musiałby to wziąć na siebie samorząd. Który raczej nie jest skory do brania na siebie dodatkowych ciężarów.