MKS BĘDZIN - BKS VISŁA BYDGOSZCZ 3:1
SETY: 25:21, 19:25, 25:19, 25:20
MKS BĘDZIN: Gunia 11, Faryna 24, Sobański 11, Ratajczak 4, Pająk 4, Sossenheimer 15, Potera (libero) oraz Buczek, Fornal 1, Dryja 4.
BKS VISŁA: Peszko 11, Woch 7, Filip 19, Quiroga 17, Gałązka 13, Masny, Szymura (libero) oraz Gryc, Bonisławski (libero).
Długo trwała walka punkt za punkt. Michał Masny rozgrywał kombinacyjnie, głównie z wykorzystaniem środkowych. Jedyne, co irytowało w poczynaniach bydgoszczan to dotknięcia siatki przy wybronionych atakach, przez które nie mogli wyprowadzić kontr. Set rozstrzygnął się od wyniku 17:17. Wtedy bydgoszczanie znowu dotknęli siatki, po chwili nadziali się na blok Rafała Faryny i nie przyjęli zagrywki Grzegorza Pająka. Po chwili Faryna popisał się kolejnym blokiem, a David Sossenheimer zaserwował asa. BKS Visła przegrywał 18:23 i tych strat nie udało się odrobić.
Druga partia początkowo miała podobny przebieg. Jednak już w połowie bydgoszczanie weszli na wyższy poziom. Świetnie atakował Gonzalo Quiroga, trzema asami (!) popisał się Michał Filip, a atak rywali zablokował Janusz Gałązka. Podopieczni Przemysława Michalczyka objęli prowadzenie 14:9 i choć rywali próbowali walczyć, dochodząc na dwa oczka, to reakcja bydgoskich siatkarzy była właściwa. Szybko odzyskali prowadzenie. W końcówce jeszcze Quiroga popisał się blokiem (23:17). Tego nie można było przegrać. Warto podkreślić, że dobrą zmianę dał libero Tomasz Bonisławski.
W trzecim secie dobrą skuteczność utrzymywał Quiroga. Argentyńczyk do ataków dołączył jeszcze punktowe zagrywki. Bydgoszczanie prowadzili już 7:3 i wydawało się, że wszystko mają pod kontrolą. Niestety, w ciągu kolejnych kilku akcji jakość ich gry mocno spadła w każdym elemencie. Wykorzystali to rywale, którzy doprowadzili do remisu 13:13. Po chwili po asie Sossenheimera prowadzili 15:14. Potem gra BKS Visła całkowicie się posypała: asa trafił Faryna, Rafał Sobański zablokował Filipa, a Quiroga zaatakował w aut. Bydgoszczanie przegrywali 16:20 i już nie odwrócili losów meczu.
W czwartym secie bydgoszczanie długo przegrywali dwoma oczkami. W połowie partii udało się wyjść na prowadzenie przy zagrywkach Jakuba Peszki i udanych kontrach wyszli na prowadzenie. Jednak to był "łabędzi śpiew" zawodników z Bydgoszczy. W końcówce dali się zaskoczyć asem Sossenheimera i pozwolili zablokować swoje ataki. Zrobiło się 19:23 i właściwie było po meczu.
Po tej porażce straty do bezpiecznego miejsca wzrosły aż do ośmiu punktów. Do zakończenia sezonu pozostało siedem meczów. Oczywiście matematyczne szanse na utrzymanie w elicie pozostały, ale trudno przypuszczać, by rywale przegrywali, a bydgoski zespół wygrywał. Tak więc powoli należy oswajać się z myślą o spadku.
Kolejny mecz bydgoszczanie rozegrają na wyjeździe z GKS Katowice. Spotkanie zaplanowano na 17 lutego.
