https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w parku Ludowym w Bydgoszczy. To była ostatnia tak ukarana zbrodnia

Maciej Myga
Stanisław Kornacki był ostatnim straconym bydgoskim mordercą. Karę śmierci wykonano w 1977 roku.
Stanisław Kornacki był ostatnim straconym bydgoskim mordercą. Karę śmierci wykonano w 1977 roku. archiwum
Stanisław Kornacki był ostatnim straconym bydgoskim mordercą. Karę śmierci wykonano w 1977 roku. Mężczyzna zabił z niskich pobudek.

"W odległości dwóch metrów od ławki, w krzakach leżą - twarzą do góry - zwłoki płci żeńskiej. Od kolan do pasa są one obnażone, głowa przykryta ułamaną gałązką. Reformy i rajstopy ściągnięte do kolan i spódniczka podciągnięta do pasa. Ręce ułożone wzdłuż tułowia, lekko odchylone na zewnątrz. Nogi rozchylone".

Biegły lekarz Teobald Wnuk stwierdził, że zgon nastąpił około północy 13 maja. Bezpośrednią przyczyną śmierci było gwałtowne uduszenie. Ucisk musiał być bardzo silny i mógł być wykonany twardym i szorstkim przedmiotem.

Ofiarą była 38-letnia Regina A. zatrudniona w jednym z przedszkoli. Z wywiadu środowiskowego wynikało, że kobieta nie prowadziła się najlepiej. "(...) miała charakter beztroski, lubiła towarzystwo, łatwo nawiązywała kontakty z mężczyznami, ubierała się kokieteryjnie (nosiła bardzo krótkie spódnice), chcąc zwracać na siebie uwagę mężczyzn. Nie zajmowała się dziećmi i nie dbała o dom. Korzystając z trzyzmianowej pracy męża, pod jego nieobecność, w godzinach wieczornych często wychodziła z domu".

Pomimo charakterystycznego ułożenia ciała do gwałtu nie doszło, a Regina A. została okradziona. Morderca zabrał radziecki zegarek z klamrową bransoletą, obrączkę i trzy pierścionki. Zginęła też torebka z ciemnożółtego skaju. Śledczy zrekonstruowali plan dnia Reginy A. Jak zeznały pracowniczki przedszkola, kobieta dowiedziała się, że w księgarni "Współczesna" sprzedawana jest poszukiwana encyklopedia popularna. Pożyczyła więc 300 zł od dyrektorki i poszła po książkę. Po powrocie była podekscytowana. Opowiadała, że w okolicy księgarni zaczepił ją nieznajomy mężczyzna, z którym umówiła się na kawę. Po pracy wróciła do domu, a mężowi, który około godz. 20.30 wychodził do pracy powiedziała, że musi pojechać do znajomej na al. 1 Maja (ul. Gdańska). Była tam, ale koleżanka zeznała, że bardzo się spieszyła. Później widziano Reginę A. w pobliżu parku Ludowego w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
Podejrzanego o zabójstwo nie udało się schwytać, ale prowadzący śledztwo uznali, że prędzej czy później zabójca będzie próbował sprzedać biżuterię należącą do ofiary. Tak też się stało. 19 maja do jednego z milicjantów podeszła na hali targowej Genowefa W. Poinformowała, że kupiła obrączkę - prawdopodobnie pochodzącą z kradzieży. Sprzedawca oferował jej także pierścionek z wygrawerowanym orłem - taki sam zdjął z palca zamordowanej kobiety jej oprawca.

Młody mężczyzna, który sprzedał Genowefie K. pierścionek zapisał na kartce swoje dane, przepisane z prawa jazdy. Kobieta zeznała, że był zdenerwowany i miał ciemne przeciwsłoneczne okulary, choć dzień był pochmurny.

Trzy dni później 26-letniego Stanisława Kornackiego zatrzymał milicyjny patrol. Nie stawiał oporu, a przy sobie miał pierścionek z orłem. Do zabójstwa przyznał się podczas przesłuchania. Wskazał też studzienkę przy ul. Asnyka, gdzie wrzucił torebkę Reginy A. Kornacki opowiedział, że 13 maja około godz. 11 jechał "szóstką" do Stomilu. Kiedy tramwaj zatrzymał się na światłach przy "Współczesnej" w oko wpadła mu dobrze zbudowana kobieta. Wyskoczył z tramwaju i zaczepił ją, proponując spotkanie.

Zobacz także Zielono w Bydgoszczy. Wirtualny spacer po parkach, ogrodach i skwerach [mapa interaktywna]

Umówili się przy "Polonii", a stamtąd udali się do parku Ludowego. **Tam, po chwili rozmowy, wystąpił z niedwuznaczną propozycją.
Początkowo Kornacki przyznał, że od początku chodziło mu tylko o zrabowanie biżuterii Reginy A. Później jednak zmienił zeznania i konsekwentnie zaprzeczał rabunkowemu motywowi swojego czynu. Podczas procesu biegli psychiatrzy odczytali swoją opinię dotyczącą Kornackiego. Ich zdaniem był całkowicie poczytalny, inteligentny i o znacznym stopniu kultury osobistej. Ich zdaniem oskarżony organiczał się zwykle do egoistycznego korzystania z przyjemności. Stwierdzili co prawda pewne psychopatyczne cechy, ale chorobę wykluczyli. Na sali sądowej Kornacki także zaprzeczył, że chodziło mu jedynie o kradzież. Stwierdził, że chciał zdobyć Reginę A., a rabunkowy charakter czynu wmówił mu prokurator, wymuszając na nim zeznania.
Sędziowie nie uwierzyli zabójcy. Został skazany na karę śmierci, a po kolejnych apelacjach na 25 lat więzienia i ponownie na karę śmierci. Wyrok na Stanisławie Kornackim wykonano w 1977 roku. Była to ostatnia wykonana w Bydgoszczy kara śmierci.
Korzystałem m.in. z "Pitawalu bydgoskiego" Jerzego Derendy i Bogusława Sygita.

Czytaj e-wydanie »

**

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska