W niedzielę autobus nr 322 wyruszył z przystanku Czerwonak Cmentarz o godz. 13.06. Przy pływalni do pojazdu MPK wsiadły trzy osoby z wózkami dziecięcymi. Natomiast, gdy na przystanku Koziegłowy Karolin do autobusu wsiadła młoda kobieta z niemowlakiem w wózku oraz niespełna 2-letnim synkiem, kierowca MPK podszedł do niej i kazał jej opuścić pojazd. Powiedział, że nie ma miejsca na przewożenie czwartego wózka.
– To był autobus przegubowy, jechało nim góra 11 osób – twierdzi jeden z pasażerów. – Kobieta stanęła „w drzwiach” więc nawet w razie gwałtownego hamowania wózek nie przewróciłby się, bo z jednej i drugiej strony była ścianka.
Czytaj też: Wyrzucił mamy z małymi dziećmi
MPK zapewnia, że taka sytuacja nie wynika ze złośliwości kierowców, ale z troski o najmłodszych pasażerów. – W autobusach znajdują się wyznaczone miejsca dla wózków dziecięcych, które zapewniają bezpieczny przewóz maluszka. Kierowca ponosi odpowiedzialność za przewożone osoby i bagaże – podkreśla Katarzyna Lesińska z MPK.
– Jeśli w razie nagłego hamowania coś się stanie dziecku, przewożonemu w nieprawidłowo ustawionym wózku, odpowiedzialność spocznie na prowadzącym pojazd. Autobus linii 322 był wyposażony w biletomat, co sprawiło, że przestrzeń wewnątrz była dodatkowo ograniczona.
Lesińska zwraca uwagę, że kierowca zabrał na pokład trzy wózki, a gdy pojawił się czwarty uznał, że nie będzie to już bezpieczne.
– Pani, która wsiadła na przystanku Koziegłowy Karolin miała maleństwo w wózku, towarzyszył jej dwulatek, rozmawiała przez telefon i stanęła zaraz przy drzwiach – mówi Lesińska. – Po grzecznej prośbie kierowcy, opuściła pojazd.
Zobacz też: Stare Miasto: Kamienica sypie się na głowy mieszkańców. Właściciel nic sobie z tego nie robi?
Pewna młoda matka opowiada, że zdarzyło się jej jechać z wózkiem przy drzwiach, bo taki był tłok. Na każdym przystanku musiała wysiadać z wózkiem, by wypuścić pasażerów i ponownie wjeżdżać wózkiem do autobusu. – Kierowca mnie nie wyrzucił – twierdzi.
Małgorzata Dudzic-Biskupska, radna KO przypomina, że taka sytuacja miała miejsce nie po raz pierwszy. Jedno z takich zdarzeń opisał „Głos”. Dotyczyło to linii nr 71. Kierowca powiedział, że nie pojedzie dalej, jeśli trzy z czterech mam z wózkami nie opuszczą pojazdu, bo autobus może przewozić tylko jeden wózek. – Radni domagali się wtedy, by mamy traktować priorytetowo.
Należy docenić je, że zamiast autem, jadą autobusem – uważa Dudzic-Biskupska i przypomina, że Poznań stawia na transport publiczny. – Czasami brakuje zwykłej, ludzkiej empatii. To przykre. Sama mam troje dzieci i wielokrotnie jechałam komunikacją miejską z dwójką małych dzieci i najmłodszym w wózku. Gdyby kierowca kazał mi wysiąść, byłabym zła. Będziemy domagać się wyjaśnień od MPK.
Zobacz też: W MPK dzieją się dziwne rzeczy. Nie wierzycie? To zobaczcie te zdjęcia!
Sprawą obiecał zająć się także Wojciech Kręglewski, radny KO i szef komisji transportu i polityki mieszkaniowej.
– Operatorzy zobowiązani są do zapewnienia pasażerom bezpiecznego przejazdu. Kierowca – jako prowadzący pojazd – każdorazowo ocenia sytuację i podejmuje decyzję na postawie Regulaminu Przewozów ZTM, zasad współżycia społecznego, zdrowego rozsądku oraz wyposażania pojazdu, którym kieruje – mówi Bartosz Trzebiatowski, rzecznik ZTM.
I dodaje, że paragraf 18 tego regulaminu daje podstawę odmowy wpuszczenia do pojazdu osoby podróżującej z wózkiem dziecięcym, gdy nie ma możliwości ustawienia wózka w bezpiecznym miejscu i może on zagrażać bezpieczeństwu tej osoby i pozostałym pasażerom.
Zobacz też:
MPK Poznań: Dziwne i denerwujące zachowania pasażerów
Sprawdź też:
- 21 miejsc w Wielkopolsce idealnych na wycieczkę
- Oszuści i naciągacze poszukiwani przez wielkopolską policję. Rozpoznajesz ich?
- Przy nich twoje życie to krótka chwila!
- Zobacz hostessy, które odwracają uwagę od samochodów
- Najpiękniejsze fanki Lecha Poznań [TOP 50]
- Poznań: Tych kierunków lepiej nie studiuj!
