Ależ to były emocje! Adam Kszczot zafundował kibicom prawdziwą huśtawkę emocji. Przez dużą część dystansu w finale biegu na 800 metrów, był ostatni. Co prawda wiadomo było, że Polak biegnie taktycznie i zachowuje siły na finisz, ale metry uciekały, a niepokój wzrastał. Na ostatniej prostej Polak był jeszcze na piątym miejscu, ale potem jakby wrzucił piąty bieg - i z łatwością mijał kolejnych rywali. Nie dogonił tylko Francuza Pierre-Ambroise Bosse'a (1.44,67). Sam osiągnął najlepszy wynik w sezonie - 1.44,95.
Jak przystało na prawdziwego mistrza po biegu miał trochę żalu do siebie, choć osiągnął najlepszy wynik w tym sezonie: - Za późno zacząłem finisz, mogłem być pierwszy, ale... nie ma co narzekać. Ponownie jestem wicemistrzem świata! Ale trochę szkoda, bo mogło być jeszcze lepiej - mówił, bo obronił tytuł sprzed dwóch lat z Pekinu.
Trochę żal Wojciechowskiego
Nie wiadomo, czy Wojciechowski nie będzie żałował tego konkursu najbardziej w swojej karierze, choć był już mistrzem świata (2011 w Deagu).
I na 5,82 i na przełożonej wysokości 5,89 m strącał poprzeczkę minimalnie. Wysokość miał dobrą, ale niestety jakieś drobne błędy techniczne zadecydowały, że poprzeczka spadała. Ale jak sam to czuje, powie już na chłodno, po zawodach.
Na placu boju z Polaków został tylko Piotr Lisek, który miał ogromne problemy na... 5,65. Pokonał tę wysokość dopiero w trzeciej próbie, ale z jakim zapasem!
Potem wyraźnie ciśnienie zeszło z niego, po w pierwszej próbie pokonywał 5,75 i 5,89 (opuścił po jednej nieudanej próbie 5,82). Trzy razy próbował 5,95, ale bezskutecznie.
Jako że Amerykanin Sam Kendricks wszystkie wysokości zaliczał za pierwszym razem, to on był na pierwszym miejscu. A rekordzista świata Francuz Renaud Lavillenie potknął się na 5,82, opuścił tę wysokość, za drugim razem zaliczył 5,89, strącił dwie próby na 5,95 i jedną na 6,01 i był trzeci. Lavillenie jeszcze nie udało się zdobyć tytułu mistrza świata w karierze, choć jest rekordzistą świata!
Nie było zatem powtórki z Pekinu - dwóch brązowych medali do Polski, ale za to o stopień wyższej jest Lisek, a Wojciechowski ma czas, żeby doszlifować pewne techniczne elementy i na igrzyskach w Tokio pokazać na co go stać.
Chwila przerwy
W środę trochę przerwy dla polskich kibiców, bo nie odbędzie się żaden finał z udziałem biało-czerwonych. Ale i tak emocji nie zabraknie. W kwalifikacjach będą walczyć dwaj nasi młociarze - Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, dwie kulomiotki - Paulina Guba i Klaudia Kardasz, a na zakończenie dnia, nocą odbędą się dwa finały - 400 m przez płotki mężczyzn i 400 m kobiet.
We wtorek odpadli z dalszej rywalizacji Joanna Linkiewicz na 400 m ppł. (56,25) i Anna Kiełbasińska na 200 m (23,48).
Polacy na razie zdobyli w Londynie 4 medale. Srebrne Kszczota i Liska, złoty Anity Włodarczyk i brązowy Malwiny Koprin (obie panie w rzucie młotem).
Wyniki finałów
Kobiety
Rzut oszczepem: 1. Barbora Spotakowa (Czechy) - 66,76, 2. Ligwei Li (Chiny) - 66,25, 3. Huihui Lyu (Chiny) - 65,26.
Mężczyźni
Skok o tyczce: 1. Sam Kendricks (USA) - 5.95, 2. Piotr Lisek (Polska) - 5,89, 3. Renaud Lavillenie (Francja) - 5,89; 800 m: 1. Pierre Ambroise-Boss (Francja) - 1.44,67, 2. Adam Kszczot (Polska) - 1.44,95, 3. Kipyegon Bett (Kenia) - 1.45,21; 400 m: 1. Wayde van Niekerk (RPA) - 43,98, 2. Steven Gardiner (Bahama) - 44,41, 3. Abdalelah Haroun (Katar) - 44,48; 3000 z przeszk.: 1. Conseslus Kipruto (Kenia) - 8.14,12, 2. Soufiane Elbakkali (Maroko) - 8.14,49, 3. Evan Jager (USA) - 8.15,53.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU
Sportowe Podsumowanie Weekendu - odcinek 20.