https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Janusza Trzebiatowskiego ma grafik pracy na ten rok

Janusz Trzebiatowski w swojej pracowni w baszcie przy ul. Sukienników. Już się szykuje do kolejnych wystaw.
Janusz Trzebiatowski w swojej pracowni w baszcie przy ul. Sukienników. Już się szykuje do kolejnych wystaw. Maria Eichler
Galeria Muzeum Janusza Trzebiatowskiego chce w tym roku nadal zachęcać do kontaktu ze sztuką i inspirować odbiorców. Łatwe to nie jest, gdy raczej liczą się chleb i igrzyska, ale zdaniem Janusza Trzebiatowskiego warto próbować.

W maju galeria otworzy drzwi podczas Nocy Muzeów, ostatnia była bardzo udana, zwłaszcza dzięki aliansowi z teatrem, co dało nową jakość przy zwiedzaniu zbiorów wieczorową porą. We wrześniu placówka zaprosi na Jesienne Dni Sztuki. W programie zarówno spotkanie z uczniami starego ogólniaka, jak i popis laureatów Kwietniowych Spotkań z Poezją, a gościem specjalnym będzie wybitny poeta, malarz, architekt i pieśniarz Jan Sabiniarz.

Sam Trzebiatowski pokaże medale czystej formy, zaś miłośnicy muzyki ucieszą się na koncert Juliana Gembalskiego (tym razem nie organy, a fortepian) i Anny Grodzkiej. Kto chce poznać malarską kuchnię mistrza, powinien się wybrać na Nocne malowanie z nim. Poprzednie było znakomitą okazją do poznania tajników powstawania obrazu i wysłuchania arcyciekawej gawędy o farbach, malarzach itp. A samo dzieło powędrowało na aukcję dla hospicjum.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

W planach oprócz tego kolejny tomik poezji Trzebiatowskiego, wystawa jego prac w Norymberdze. W grudniu - mikołajki ze sztuką, by już od kołyski zachęcać do kontaktu z nią. Wydawnictwa, które sygnuje baszta, pojawią się na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie.

Plany są bogate, a tymczasem sam Trzebiatowski miał ostatnio wątpliwą przyjemność tłumaczenia dziennikarzom, że nie należy łączyć „chińskiej” afery z jego wystawą w Szanghaju. Przypomnijmy, organizatorka jego ekspozycji, dziś występująca w mediach jako Renata K. ma zarzuty o naciągnięcie bogatej Chinki. - Nie należy łączyć tych dwóch spraw - podkreśla malarz. - Nie mają ze sobą prawie nic wspólnego. Dzieli je nie tylko różnica czasu, w jakim nastąpiły, a więc półtora roku, ale też to, że nikt nie zakładał takiego efektu ubocznego. Nie miałem pojęcia, że do czegoś takiego doszło. To bardzo przykre.

Jak dodaje, wystawa jego prac zrobiła w Chinach furorę i była autentyczną promocją ziemi chojnickiej.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska