Para Norwegów: Marianne Lovlie i jej mąż, Werner Fahrenholz od 28 lat wędrują piechotą po Europie. Tydzień temu przywędrowali do naszego powiatu. I tu spotkało ich nieszczęście - w nocy z niedzieli na poniedziałek ktoś zastrzelił jednego z osiołków, z którymi przemierzali świat.
Sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że osioł zginął od kuli, wystrzelonej z broni myśliwskiej. W powiecie zawrzało.
W pomoc Norwegom zaangażował się Urząd Miasta. Za wskazanie zabójcy osiołka burmistrz wyznaczył 1000 zł nagrody.
- Człowiek, który bez zastanowienia strzela do wszystkiego, co się rusza, powinien mieć zakaz posiadania broni - oburza się Roman Tasarz. - Mam nadzieję, że szybko uda się znaleźć sprawcę. Wiem, że sprawa nie dotyczy bezpośrednio miasta. Ale to jedyne, co możemy teraz zrobić. A nie można puścić tego przestępstwa płazem.
Zwierzę prawdopodobnie zabił przez pomyłkę myśliwy lub kłusownik. - Osioł został trafiony w bok - mówi Ryszard Miedzianowski, weterynarz, który robił sekcję zwłok zwierzęcia. - Wszystko wskazuje na to, że strzał oddał myśliwy.
- Takie rzeczy nie powinny się zdarzać - mówi Jan Kuźmiński, wicestarosta powiatu golubsko-dobrzyńskiego. - Zwrócimy się do Polskiego Związku Łowieckiego z prośbą, by przyjrzeli się tej sprawie. Bo jeśli ktoś w środku nocy strzela do nierozpoznanego zwierzęcia, gdy tuż obok śpią ludzie - to coś tu się dzieje nie tak.
- Myśliwy nie może oddać strzału do nierozpoznanego zwierzęcia - twierdzi stanowczo Roman Buler, prezes koła łowieckiego “Szarak" w Golubiu-Dobrzyniu. - Zanim pociągnę za spust, muszę mieć stuprocentową pewność, do czego celuję.
Myśliwi mogą strzelać tylko do zwierzyny łownej. Wszystkie zwierzęta domowe: kury, psy, krowy oraz osły nie wchodzą w grę. Dlatego łowcy z golubsko-dobrzyńskiego koła są oburzeni całą sytuacją.
- Mamy nadzieję, że sprawa się szybko wyjaśni - przyznaje Roman Buler. - Chciałbym, żeby policja znalazła sprawcę jak najszybciej. Bo na razie to przestępstwo rzuca cień na nas wszystkich.
W regionie kłusownictwo nie jest rozpowszechnione. To także kieruje podejrzenia w stronę myśliwych. - Jeśli się okaże, że to ktoś z nas, to będzie cios - przyznaje Buler. - Afera na międzynarodową skalę.
Oburzeni są też mieszkańcy miasta. “Jestem z Golubia-Dobrzynia, nie macie pojęcia, jak mi wstyd z powodu tego czynu" - pisze na forum “Pomorskiej “ internauta podpisujący się pseudonimem “Sławek". - “Zrobimy akcję i zbierzemy kasę na nowe zwierzę dla tych sympatycznych ludzi."
- Zależy nam na szybkim wyjaśnieniu tej sprawy - mówi Jolanta Zapaśnik-Wysocka z golubsko-dobrzyńskiej komendy policji. - Człowiek, który zastrzelił zwierzę, popełnił przestępstwo.
Ustawa o ochronie zwierząt mówi jasno: przestępcy grozi grzywna lub do roku więzienia. Być może będzie też musiał odkupić zwierzę. Jeśli jest myśliwym, ukarze go także sąd łowiecki. Zabójca osiołka zostanie wykluczony z Polskiego Związku Łowieckiego lub czasowo zawieszony.
- Te osły są twarde, pewnie będą wędrowały dłużej niż my - żartowali jeszcze tydzień temu Marianne i Werner. Chcieli dojść z wszystkimi zwierzętami na Białoruś.