Na gorąco

     Tym bardziej więc zdumiał mnie jego wczorajszy list do o. Tadeusza Rydzyka i słuchaczy jego radia. List pisany prostym językiem, list bezkompromisowy, a nawet brutalny. Jednak prawdziwy. Po wielu latach delikatnej krytyki Radia Maryja i całej armii "moherowych beretów" ktoś wreszcie odważył się nazwać po imieniu niebywały toruński fenomen "grupą psycholi od Rydzyka".
     O. dyrektor stworzył bowiem przedziwne imperium propagandowo-finansowo-religijne (kolejność nieprzypadkowa), którego obawia się nawet Episkopat i prymas. Kilkumilionowa grupa słabo wykształconych, fanatycznych wyznawców tej swoistej odmiany polskiego katolicyzmu, stanowi ogromną siłę. Może wpływać zarówno na dobór proboszcza w Koziej Wólce, jak i wynik wyborów prezydenckich. Radia Maryja boją się i politycy, i nawet - a raczej przede wszystkim - urzędnicy skarbowi. Nie boi się Lech Wałęsa, który odpłacił wczoraj Rydzykowi tą samą monetą, mówiąc otwartym tekstem: "całe to środowisko zostało dobrane chyba przez szatana, by zniszczyć wiarę i Polskę". To, wypisz wymaluj, słownictwo aksamitnych głosów "katolickiego głosu w twoim domu". Dziwi się poseł Anna Sobecka z Torunia, że Wałęsa zniżył się do niesłychanego poziomu.
     Pani poseł, Lech Wałęsa użył jedynie stylistyki, jaką Radio Maryja bezkarnie posługuje się od lat.