Najpierw zadzwoniła do nas pani Ewa. - Widziałam jak starszy człowiek kruszył lód na rzece, by łabędzie nie przymarzały - mówiła. - Wszyscy tak staliśmy patrząc z przerażeniem, jak ten człowiek próbuje pomóc ptakom. Może ktoś nareszcie by się tym zajął? Jeszcze gorzej sytuację przedstawiła nam pani Helena. - To jest ludzi wina, że one tu zostały, ale jak już zostały to należy o nie dbać. A teraz to łabędzie uwalniając się z cienkiego lodu ranią się. Chodzą więc pokrwawione. Samo dokarmianie ich nie wystarczy. Im trzeba pomóc!
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do Janusza Dzięcioła, komendanta Straży Miejskiej w Świeciu. Obiecał, że wyśle strażników na miejsce, w którym siedzą łabędzie, czyli w rejon mostu na rzece Wdzie na Starym Mieście, by ocenili sytuację. Nie udało nam się ponownie porozmawiać z komendantem, ale dowiedzieliśmy, że interwencja była uzasadniona. - Byli na miejscu, faktycznie lód jest wokół obkruszony - przyznaje Jurek Brążkowski, starszy inspektor. - Dowieźli słomę, by ptaki mogły na niej siedzieć. W ubiegłym tygodniu strażnicy otrzymali informację, że żywy ptak przymarzł do lodu. Jednak gdy przyjechali na miejsce okazało się, że już zamarzł.
Na pomoc łabędziom
(jam)

Tydzień temu zamarzł jeden łabądź na rzece Wdzie w Świeciu. Do naszej redakcji dzwonią zaniepokojeni o los ptaków, mieszkańcy.