Pisaliśmy już o skargach na zbyt głośne skutery. Okazuje się, że policja i stacje kontroli pojazdów są bezradne w tej sprawie.
Policja nie ma urządzeń do pomiarów natężenia hałasu, a w stacjach tłumaczą, że normy producentów są wysokie.
Tym razem kierowcy skarżą się na łamanie przepisów przez kierujących tzw. odkurzaczami.
Chodzi o dwa przewinienia: wyprzedzanie prawą stroną i przepychanie się przez linie ciągłe.
Prawą stroną tuż przy krawężniku przejeżdżają i właściciele skuterów, i rowerzyści. Zdarza się, że potrącają lusterka lub wpadają na otwarte przez pasażera drzwi.
Jak informuje sierż. sztab. Piotr Kotewicz z brodnickiej drogówki za ten manewr mogą zapłacić 200 zł i trzy punkty karne.
Ponadto właściciele jednośladów uwielbiają przeciskać się między samochodami przed światłami.
Tymczasem przekroczenie pojedynczej linii ciągłej, rozdzielającej pasy ruchu, to wydatek 100 zł i jeden punkt karny. Problem w tym, że większość z właścicieli skuterów ma mniej niż 17 lat. W takim przypadku kończy się na pouczeniu lub sprawa trafia do sądu dla nieletnich... A większość z kierujących bzykami, to nieletni. O prawo do kierowania takimi pojazdami można ubiegać się od 13 lat, a od 18 można jeździć bez karty motorowerowej - na dowód osobisty.
Jeśli w pobliżu nie ma policji, to zmotoryzowani mogą złożyć skargę sami. - Kierowcy mogą składać zawiadomienia o wykroczeniu. W takim wypadku w sądzie wystąpią w roli świadka - informuje sierż. sztab. Piotr Kotewicz.