Komentarz
Zdaniem naukowców przeklinamy najczęściej w sytuacjach stresowych lub pod wpływem emocji. To rodzaj werbalnego upustu niekorzystnych uczuć. Czy to na ulicach Torunia, czy większych i mniejszych miejscowości- wciąż słychać wulgaryzmy. I o dziwo, nie jest to "przywilej" językowy środowisk z tzw. marginesu, lecz zasób słów każdej społeczności, niezależnie od płci, wieku, wykształcenia i wykonywanego zawodu. Stara prawda pozostanie jednak niezmienna, że sposób, w jaki wypowiadamy się jest świadectwem naszej kultury.
W pierwszym półroczu 2009r. toruńscy strażnicy miejscy przeprowadzili 331 interwencji w stosunku do osób, które publicznie przeklinały. To o 122 razy mniej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Od stycznia do końca czerwca br. 137 torunian dostało od strażników pouczenia, 22 wnioski o ukaranie trafiły do sądu, a 172 osoby dostały mandaty. Tylko w tym roku, kary za przeklinanie wystawiane przez mundurowych wyniosły 32 tys 600 zł.
Wulgaryzmy w środku miasta
- Nie zawsze kary za przeklinanie są konieczne - mówi Przemek Nykiel, doradca d/s reklamy z Torunia. - Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Jeśli wulgaryzmy padają na ulicy, ale podczas prywatnej rozmowy, to nie powinno to nikogo interesować. Co innego w sytuacji głośnego wyzywania lub obrażania. Straż miejska czy policja powinna wtedy reagować. Przecież w pobliżu mogą być np. dzieci.
Kary mogą być surowe
Zdaniem strażników miejskich najczęściej karane są młode osoby pod wpływem alkoholu. Funkcjonariusze zgodnie twierdzą, że przepis, który pozwala im wyciagac konsekwencje prawne jest niezbędny.
- Gdyby nie było żadnej możliwości ukarania takiej osoby, strażnik mógłby jedynie ją poprosić, by nie używała takich słów. - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskiej straży miejskiej. - A z doświadczenie wiem, że to raczej nic by nie dało. Świadomość mandatu pozwala skłonić legitymowanego do dobrego zachowania. A niestety często zdarza się, że ludzie bywają jednocześnie bardzo agresywni np. w stosunku do przypadkowych przechodniów czy nawet funkcjonariuszy. Wtedy musimy podjąć stanowcze kroki.
Sprawa w sądzie
Górna granica mandatu jaką może wystawić strażnik sięga nawet 500 złotych. W niektórych przypadkach, używanie wulgaryzmów na ulicy kończy się sprawą w sądzie. To oczywiście ostateczność, ale bywają takie przypadki. Wymiar sprawiedliwości ma kilka możliwości, by ukarać taką osobę. Nasze prawo przewiduje ograniczenie wolności, grzywnę do 1500 złotych lub naganę.