https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nad Juchaczem nie będzie biwakowania

Tekst I Fot. Marietta Chojnacka
Ryszard Zambrzycki z Lutówka broni jeziora  Juchacz przed biwakowiczami
Ryszard Zambrzycki z Lutówka broni jeziora Juchacz przed biwakowiczami
Nic nie dały rozmowy samorządowców z Sępólna z Nadleśnictwem Lutówko w sprawie wydania zgody na biwakowanie nad jeziorem Juchacz.

Leśnicy twierdzą, że nie ma warunków, a na dzikie biwaki nie mogą pozwolić. Jezioro Juchacz to dla lubiących ciszę i kontakt z przyrodą wymarzone miejsce. Dzikie ptactwo, czysta woda i duża odległość od zabudowań przyciągają amatorów nad leśny akwen. Kilka lat temu Nadleśnictwo Lutówko wydało zakaz biwakowania. Kąpiele i opalanie nad Jeziorem Juchacz nadal są dozwolone, ale o rozbiciu namiotu pewnie na zawsze można zapomnieć. Leśnicy chcą chronić przyrodę, a do tego dostali dodatkowy oręż do ręki - ustawę turystyczną. - Ja niczego nie zakazywałem, wyręczyła nas nowelizacja ustawy turystycznej - twierdzi Ryszard Zambrzycki, nadleśniczy z Lutówka. - Obecny stan nie pozwala na otwarcie nad Juchaczem pola biwakowego.

O co chodzi? Ano nie ma prądu, bieżącej wody i sanitariatów. Poza tym Zambrzycki przypomina, że nie jest właścicielem jeziora. Należy ono do skarbu państwa, a dzierzawi je rodzina radnej Danuty Wańke z Iłowa. - To oni decydują, co się dzieje nad Juchaczem - _przekonuje Zambrzycki. - Lasy Państwowe, a więc i Nadleśnictwo Lutówko nie prowadzi działalności turystycznej. Kto zatem miałby doprowadzić pole biwakowe do warunków określonych w ustawie? _

To by było na tyle, jeśli chodzi o namioty nad Juchaczem, ale kąpać i opalać się można do woli.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Tak p. Zambrzycki zasłaniając się jakąś ustawą, czy przepisami ośmiesza się - w taki właśnie sposób robią urzędnicy którzy nie chca pomóc społeczeństwu. Widać, że nie lubi On ludzi walcząc z wszystkimi i wszystkim co nie leśne - rolnicy, harcerze, turyści, itd. Ten zadufany w sobie i stanowisku pan zapomniał że lasy sa dobrem narodowym i każdy obywatel może z lasu korzystać , a on jest tylko administratorem i to on jest odpowiedzialny za zabezpieczenie lasu i obywateli przed zagrożeniami czy dewastacją i nie chodzi tu o wprowadzanie bzdurnych zakazów wstępu do lasu czy zakazu biwakowania, a o bezpieczne zapewnienie takich miejsc i ich użytkowania. Dobry gospodarz lasu bez problemu pogodziłby jedno z drugim. Warto też przypomnieć, że jeżeli będzie ogólne niezadowolenie społeczeństwa z pracy Nadleśniczego można doprowadzić aby taki pan z rodziną zamieszkał w leśniczówce np. w Ustrzykach Dolnych czy w Puszczy Białowieskiej - bardzo daleko od ludzi i tam będzie kochał przyrodę i przepisy
l
leśnik
Proszę , by pan Zambrzycki nie wypowiadał się w imieniu leśników . To On i tylko On decyduje o tym , że harcerze i inni obozowicze od kilku dziesiątków lat przyjeżdżający do lasów nad jeziorami Lutowskim i Juchacz nie mają teraz wstępu. Przyjeżdżali i przyroda nie ucierpiała a wręcz przeciwnie przetrwała do dzisiaj co gołym okiem widać czego nie można powiedzieć o działalności nadleśnictwa pod kierownictwem R. Zambrzyckiego. To co inni nadleśniczowie chronili przez lata teraz jest niszczone czego przykładem jest drzewostan przy Lutówku. Również wszystkie od wieków dostępne dróżki spacerowe wzdłuż jeziora Lutowskiego są teraz , a jakże , zagrodzone. Czy ten pan lubi ludzi ?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska