- Okonin to katastrofa. Szacowaliśmy, że w ostatni upalny weekend przebywało tam dziennie ponad dwa i pół tysiąca osób - mówi nadleśniczy Jerzy Pieczewski. - Wiele z nich wjeżdża samochodami do lasu lub w lesie rozpala ogień. Przy zagrożeniu pożarowym, jakie teraz występuje, musimy zakazać wstępu do lasu i egzekwować go.
Funkcjonariusze Straży Leśnej i miejscowy leśniczy ostatnio regularnie sprzątają brzeg jeziora. Teraz zapowiadają stosowanie sankcji karnych.
- Po ostatnim weekendzie turyści pozostawili butelki, kartony, pampersy i inne śmieci. Są nawet tacy, co w jeziorze myją samochody - mówi Tomasz Czekalski ze Straży Leśnej. - Teraz, gdy ogłoszony jest zakaz wstępu do lasu, będziemy karać ich mandatami.
Leśnicy nie chcą w lesie aut, bo obawiają się pożarów. Od początku tego tygodnia wielu zaskoczonych kierowców wycofywało się z leśnych duktów wokół Okonina, gdyż przekonywali się, że droga została zaorana. To był sposób leśników na powstrzymanie kierowców masowo wjeżdżająch do lasu.
W Okoninie nawet stara plaża po dawnym ośrodku administrowanym przez OSiR jest zwykłą powierzchnią leśną i nie powinno się z niej korzystać. Tam dotychczas nikt plażowiczów nie kontroluje i nikt ich stamtąd nie przepędza. Jednak wjeżdżających dalej do lasu czeka spotkanie ze Strażą Leśną.