Jak twierdzą Czytelnicy, Tomasz Bondarczyk, szef wydziału budownictwa zajmował się nadzorem właścicielskim nad modernizacją szpitala, był więc okiem i uchem starosty.
Kiedy Budopol zszedł z placu budowy, zarząd powiatu poinformował radnych, że firma wykonała o wiele mniej prac, niż planowano. Kontrowersje budzi też fakt, że umowa została sporządzona tak, że powiat był zobowiązany do wypłaty drugiej transzy dla Budopolu do 30 marca, o ile stopień zaawansowania inwestycji będzie wykonany do 70 proc. Pieniądze trafiły na konto firmy, która ostatecznie ogłosiła upadłość. Rozbudowę szpitala dokończyć więc musi Inż-Tech, a radni dowiedzieli się od zarządu powiatu, że stopień zaawansowania prac sięga 55-60 proc.
- I tak udało nam się opóźnić wypłatę o trzy miesiące - mówi Tomasz Cyganek, starosta sępoleński. - Niezależny inspektor nadzoru budowlanego zapewniał nas, że wykonanie prac jest bliskie 70 proc. Zresztą Budopol nadal tak właśnie twierdzi.
Cyganek nie zgadza się też z twierdzeniem, że osoba wyznaczona do nadzoru z ramienia właściciela zawiodła i nie ma uwag do pracy podległego mu pracownika.
Twierdzi, że bezpośredni nadzór nad inwestycją miał niezależny inspektor budowlany, a nie Bondarczyk. Cyganek dementuje też plotki o tym, że szef wydziału budownictwa pobierał za nadzór właścicielski 2,8 tys. zł.
- 2 tysiące zebrałyby się przez kilka miesięcy - mówi Tomasz Cyganek. - Prace wykonywane przez pana Bondarczyka nie wynikały z zakresu jego obowiązków, więc zgodnie z regulaminem wynagrodzeń podwyższyłem mu dodatek specjalny.
Poprosiliśmy też o wypowiedź dyrektora wydziału budowlanego Tomasza Bondarczyka, ale stwierdził, że nie będzie komentował sprawy.