
Aby mógł odzyskać dawną postać, trzeba było wielu zabiegów: nasycenia parą wodną, napylenia środkiem przywracającym elastyczność, a także potraktowania silną trucizną, likwidującą zagnieżdżone w nim drobnoustroje, które mogłyby zagrozić zdrowiu badaczy.
Do pracy przy materiale tak kruchym i wrażliwym oprócz wiedzy niezbędne jest jeszcze ogromne wyczucie i zdolności manualne, dlatego nie wszyscy sobie z nią radzą.
Dr Małgorzata Grupa i dr Anna Drążkowska, konserwatorki tkanin z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu mogą się uważać za mistrzynie w tej specjalności - lepszych niż one nie ma w całej Europie, co potwierdza nagroda "Europa Nostra", którą w 2002 r. dostały za perfekcyjną konserwację ubiorów szlacheckich z katedry św. Jana w Lublinie i której po nich nie przyznano jeszcze nikomu.
Za przepaskę jak za wieś
Imponujący jest też ich dorobek: jedwabie z około. 300 pochówków na terenie Polski - największa w Europie kolekcja tych tkanin z XVI i XVII w., uzyskanych z badań archeologicznych.
Perłą w tym zbiorze są cienkie przepaski na czoło z XI- XIII wieku, jedwabne wstążeczki ze złotą owijką. W swoim czasie były niewiarygodnie drogie: jedno czółko - bo tak je nazywano - kosztowało tyle, co wyposażenie woja, czyli kolczuga, hełm i długi miecz. A nawet nieduża wieś.
W średniowieczu jedwab w ogóle był niemal na wagę złota (na handlu nim nieźle zarabiali na przykład Krzyżacy), a jego produkcja otoczona była tajemnicą. Nic dziwnego - od Chin, gdzie ją zapoczątkowano już 6 tysięcy lat p.n.e., dzieliło Zachód 11 tysięcy kilometrów dróg nazywanych właśnie Jedwabnym Szlakiem.
Ciekawostką jest, że nie wiedząc o istnieniu jedwabników, w Europie długo wyobrażano sobie, iż Chińczycy sczesują jedwabne nitki z drzew przy pomocy grzebieni.
- Tkaniny te były wyznacznikiem luksusu, a że używane do nich organiczne barwniki też niemało kosztowały, kto chciał nosić jedwabne stroje, a nie należał do najwyższej elity społecznej, musiał się liczyć z koniecznością płacenia obowiązującego wówczas podatku antyzbytkowego - mówi dr Grupa. - W niektórych pochówkach, choć bogatych, jedwabne suknie i tuniki dla oszczędności pozbawione były pleców. Takie pochówki odkryliśmy w dziesięciu stanowiskach archeologicznych w Polsce.
Kogo kryje krypa
Jedwab jest też ważną poszlaką przy próbie wyjaśnienia zagadki krypty katedry św. Jana w Kwidzynie, gdzie być może spoczywają wielcy mistrzowie Zakonu Krzyżackiego.
Przy odkrytych tam szczątkach trzech mężczyzn zmarłych w wieku 50-60 lat znajdowały się fragmenty szat z aż 21 gatunków wzorzystych i kolorowych jedwabi, co świadczy o wysokiej pozycji społecznej i statusie materialnym pochowanych. Jeden z wierzchnich płaszczy uszyty był np. z sześciu różnokolorowych rombów - białego, czarnego, żółtego, czerwonego, niebieskiego i zielonego, czyli w barwach uznawanych w średniowieczu za podstawowe.
Tak bogato na wieczny spoczynek wyposażano tylko zakonną elitę, zwykłym braciom zabraniała tego klasztorna reguła, niewykluczone więc, że kwidzyńska krypta rzeczywiście kryje najwyższych dostojników krzyżackich.
O tym że wielcy mistrzowie nie tylko stroili się w jedwabne szaty, ale też zdobili nimi swoje zbroje i komnaty, w których mieszkali, wiemy ze źródeł pisanych przebadanych przez prof. Romana Czaję z Instytutu Historii UMK. Dodajmy, że poza tym jedwab był znakomitym materiałem na prezenty, czy może raczej łapówki, które Krzyżacy wręczali okolicznym możnowładcom, zwłaszcza królowym i księżniczkom.
Tkaniną, która także przyciąga uwagę toruńskich konserwatorek jest wełna. Dr Grupa dysponuje już pokaźną kolekcją 5 tys. wełnianych fragmentów wydobytych z warstw średniowiecznego miasta. Są to głównie skrawki odzieży, ale również tkanin technicznych, jak worki i koce, które robiono z wełnianych odpadów, m. in. w Elblągu i Gdańsku, skąd eksportowano je do Anglii.