https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najtrudniejszy krok za nimi

(AKA)
Rodzina w komplecie: Janusz, Dorota i 9-miesięczna Wiktoria
Rodzina w komplecie: Janusz, Dorota i 9-miesięczna Wiktoria Fot. Alicja Kalinowska
Para niepełnosprawnych odzyskała wiarę w siebie i nabrała sił do życia. Dzięki Warsztatom Terapii Zajeciowej.

Uczą się dorosłego życia

Janusz i Dorota poznali się w Warsztatach Terapii Zajęciowej. Od ponad roku tworzą rodzinę. Uczą się dorosłego życia, z sentymentem wspominając miejsce, dzięki któremu są razem.
Jesteśmy przyzwyczajeni, że rehabilitacja niepełnosprawnych w warsztatach nie kończy się właściwie nigdy. A jednak przykład Doroty i Janusza pokazuje, że wcale tak nie jest!
On choruje na epilepsję, ona ma poważne problemy z sercem. Jednak to nie przeszkadza im w byciu szczęśliwymi, we dwoje.

Różne pracownie

Gdyby nie wąbrzeskie warsztaty terapii zajęciowej być może nigdy by się nie spotkali. To tam podjęli decyzję, że chcą spróbować żyć razem.
Janusz po zakończeniu nauki w szkole nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić.
- Wtedy pomyślałem o warsztatach. Najpierw trafiłem do pracowni rzeźby, a później do muzycznej - wspomina mężczyzna.
Dorota również po skończeniu szkoły nie mogła znaleźć sobie miejsca. - Przebywałam cały czas z rodzicami. Czułam się bardzo samotna - wspomina dziewczyna.
W WTZ trafiła do pracowni gastronomicznej. - Przygotowaliśmy posiłki dla 50 osób. Teraz wykorzystuję tę wiedzę kiedy gotuję dla Janusza i naszej córeczki - dodaje Dorota.

Odwiedzili Pragę i Berlin

- Warsztaty to nie tylko miejsce, w którym się poznaliśmy. Dzięki nim udało nam się zobaczyć np. Berlin i Pragę. Mam masę zdjęć z tych wyjazdów, ale wszystkie na płytach, bo nie zdążyłem ich wywołać - wyjaśnia Janusz.
Warsztaty Terapii Zajęciowej opuścili 1,5 roku temu. Znaleźli dwa małe pokoje na poddaszu. Tam stworzyli swój dom. Na świat przyszła Wiktoria, owoc ich miłości.
Oczywiście, wcale nie jest im łatwo. Problemów mają wiele.
- Ale we dwoje damy sobie radę! Nareszcie mam pracę. Szukałem jej bardzo długo, bo nikt nie chce zatrudniać osób chorych na epilepsję. Teraz wszystko się już ułoży - z nadzieją w głosie mówi Janusz.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska