Mateusz na co dzień jest studentem trzeciego roku politologii na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Dogadał się ze swoim promotorem, aby nie musiał odbywać praktyk w urzędzie tak, jak inni studenci z jego roku. Zamiast ślęczeć nad aktami, pomalował mur przy ulicy 20 Stycznia, na tyłach zakonu klarysek.
- Na szczęście, promotor się zgodził na mój pomysł. Wspólnie udaliśmy się do Urzędu Miasta - opowiada Bamsk.
- Szczerze mówiąc to młody artysta spadł nam z nieba - cieszy się Robert Łucka, architekt miasta. - Już dwa lata temu rozmawiałem z przełożoną sióstr klarysek na temat muru. Był szary, popisany i nie pasował do tej części miasta. Wtedy poprosiłem innych malarzy murali, aby pomalowali ogrodzenie. Odpowiadali jednak, że to dla nich za mała przestrzeń.
I nagle pojawił się Bamsk. - Dziwiłem się, że urzędnicy tak się zaangażowali, żeby mi pomóc. Pan Łucka przyspieszył wszystkie formalności. Jako dyrektorowi zapewne łatwiej było mu przekonać innych do mojego pomysłu - opowiada Bamsk.
Przez miesiąc udało się załatwić wszystkie formalności. Bamsk zabrał się do malowania. Wczoraj jego dzieło zostało zakończone.
- Przedstawia Maryję z dzieciątkiem w otoczeniu aniołów grających na różnych instrumentach - wyjaśnia Bamsk. - Rysunek ma religijny temat, bo mur należy do zakonu. Jego kolorystyka nawiązuje do pobliskiego parku, a instrumenty i muzyka do Akademii Muzycznej i filharmonii.
- Pomagali mi nie tylko urzędnicy, ale także znajomi. Szczególne podziękowania należą się mojemu koledze, który używa pseudonimu Skibob - zaznacza Bamsk.